Rosja odradza Zachodowi kontakty z opozycją

Rosja straszy kraje Zachodu, aby nie wysyłały swoich delegatów na konferencję rosyjskich demokratów w Moskwie. - Uznamy to za nieprzyjacielski gest - ostrzega pomocnik rosyjskiego prezydenta Igor Szuwałow

Kilka rosyjskich partii opozycyjnych ogłosiło w ub. tygodniu, że zamierza przeprowadzić w Moskwie "alternatywny szczyt G8". Odbędzie się on na kilka dni przed rzeczywistym szczytem przywódców najbogatszych demokracji świata oraz Rosji, którzy spotkają się 15-16 lipca w Petersburgu.

Udział w konferencji zatytułowanej "Inna Rosja", której celem jest nagłośnienie łamania praw obywatelskich w Rosji, zapowiedzieli już dwaj przedstawiciele departamentu stanu USA oraz ambasador Wlk. Brytanii w Moskwie. W zamyśle organizatorów forum "Inna Rosja" powinno zrównoważyć propagandowy sukces, w który kremlowska propaganda już teraz zamienia petersburski szczyt G8. Dzięki moskiewskiej konferencji świat miałby poznać "prawdę o putinizmie" oraz o porażkach rosyjskiej drogi ku demokracji, które - jak obawia się rosyjska opozycja - mogą zostać całkowicie przemilczane bądź wyciszone na szczycie w Petersburgu.

Kreml zamierza zapobiec inicjatywie demokratów i coraz gwałtowniej odstrasza kraje Zachodu od choćby symbolicznego uczestnictwa w konferencji. - Jeśli Zachód zapyta nas o zarzuty łamania demokracji, to przecież odpowiemy. Ale wysłanie rządowych urzędników na alternatywny szczyt w Moskwie poczytamy za gest nieprzyjacielski - przestrzegł w wywiadzie dla dziennika "Financial Times Deutschland" Igor Szuwałow, pomocnik Władimira Putina oraz główny rosyjski koordynator szczytu G8.

Kreml jest świadomy zachodnich zastrzeżeń co do celowości urządzania szczytu G8 w niedemokratycznej Rosji. Dla poprawy swego wizerunku przed kilkoma tygodniami wynajął zachodnich specjalistów od reklamy politycznej. W sobotę prezydent Władimir Putin publicznie wzywał swych stronników, aby dali partiom opozycyjnym "więcej przestrzeni do wyrażania swych poglądów". Opozycjoniści, którzy wskutek nacisków Kremla są sekowani we wszystkich większych kanałach TV, uznali deklarację Putina za pustosłowie. - Niech nas dopuszczą do programów informacyjnych, a nie mydlą oczy gadaniem o potrzebie pluralizmu - mówił Nikita Biełych z Sojuszu Sił Prawicowych.

Napięcie wokół sprawy demokracji w Rosji ujawniło się na czwartkowym spotkaniu szefów MSZ krajów G8 w Moskwie. Na konferencji prasowej rosyjski minister Siergiej Ławrow zapewniał, że ministrowie "nie rozmawiali o problemach wewnętrznych Rosji", a chwilę później szefowa amerykańskiej dyplomacji Condoleezza Rice ogłaszała, że, owszem, poruszano problemy polityki Kremla wobec mediów oraz organizacji pozarządowych. W publicznej, rzadkiej w świecie dyplomacji polemice wersję Rice poparli szefowie MSZ z Niemiec oraz Kanady.