W czasie kampanii wyborczej PiS obiecywał nam 3 mln nowych mieszkań w ciągu najbliższych kilku lat. Miał przedstawić program, który pobudzi budownictwo, zachęci Polaków do inwestowania w nieruchomości i będzie wspierał te inwestycje. Na razie programu nie ma, rząd przyjął natomiast projekt zmian w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych, w którym znalazło się kilka niemiłych niespodzianek dla podatników inwestujących w nieruchomości.
Najwięcej kontrowersji budzi pomysł zmiany zasad opodatkowania sprzedaży nieruchomości. Od nowego roku opodatkowany ma być dochód ze sprzedaży domu czy mieszkania, czyli różnica pomiędzy ceną sprzedaży a ceną zakupu. Teraz podatek płaci się od przychodu, czyli tak naprawdę od kwoty uzyskanej za daną nieruchomość. Zmienią się stawki podatku - w miejsce 10-proc. podatku od przychodu pojawi się podatek w wysokości 19 proc. od dochodu ze sprzedaży nieruchomości.
Co te zmiany oznaczają dla podatników sprzedających domy i mieszkania? Propozycje rządu są niekorzystne dla osób, które będą sprzedawać domy czy mieszkania posiadane dłużej niż pięć lat. Dziś przy sprzedaży takich nieruchomości nie płaci się podatku. Gdy nowe przepisy wejdą w życie, takiego zwolnienia od podatku już nie będzie. Na szczęście "po nowemu" opodatkowana będzie sprzedaż nieruchomości nabytych po 1 stycznia 2007 r. Jeśli więc ktoś będzie chciał w przyszłym roku sprzedać mieszkanie kupione "za Gierka", zrobi to jeszcze na starych zasadach, czyli bez podatku.
Zyskać mogą (ale nie muszą) osoby, które chcą sprzedać własne M posiadane krócej niż pięć lat. Podatek 10-procentowy od przychodu ze sprzedaży takiego domu czy mieszkania byłby z reguły wyższy niż 19-procentowy podatek od różnicy pomiędzy ceną jego sprzedaży a ceną zakupu. W zależności od wartości nieruchomości korzyści ze zmiany zasad jej opodatkowania mogą sięgnąć tysięcy i dziesiątek tysięcy złotych. Ale uwaga - dziś obowiązuje przepis, który daje podatnikowi sprzedającemu dom czy mieszkanie posiadane krócej niż pięć lat możliwość całkowitego wykręcenia się od podatku. Wystarczy, że w ciągu dwóch lat wyda pieniądze uzyskane ze sprzedaży na inną nieruchomość. Od nowego roku to koło ratunkowe ma zniknąć z ustawy. A to oznacza, że ktoś, kto będzie sprzedawał mieszkanie z myślą o zakupie większego lokum - straci. Wedle obowiązujących dziś przepisów nie zapłaciłby w ogóle podatku, tymczasem będzie musiał zapłacić 19 proc. od dochodu ze sprzedaży swojego "starego" mieszkania. To może oznaczać stratę nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Niespodziewanie rząd zaproponował także likwidację tzw. ulgi odsetkowej. Dzięki niej można dziś odliczyć od dochodu wydatki na spłatę odsetek od kredytu na zakup nowego mieszkania, budowę lub rozbudowę domu. Ulga obejmuje odsetki od kredytu w wysokości do 189 tys. zł. Jeśli kredyt jest wyższy, odlicza się odsetki przypadające na jego część, czyli na kwotę 189 tys. zł. W ten sposób osoba spłacająca kredyt mieszkaniowy odzyskuje rocznie kwotę odpowiadającą mniej więcej jednej racie kredytu. Czyli nawet kilka tysięcy złotych. To niezbyt wiele w porównaniu z dawną ulgą budowlaną, ale zawsze coś.
Jeszcze na początku roku, gdy Ministerstwo Finansów przedstawiło swoje pierwsze przymiarki do zmian w podatkach na 2007 r., nie było mowy o likwidacji ulgi odsetkowej. W projekcie zmian w ustawie o PIT przyjętym przez rząd na początku czerwca ulgę przeznaczono jednak do wycięcia. Rząd obiecuje, że zachowane zostaną przy tym tzw. prawa nabyte podatników korzystających z ulgi. To oznacza, że osoby, które załapią się na ulgę przed jej likwidacją, będą z niej mogły nadal korzystać - aż do końca 2027 r.
Niemiła niespodzianka czeka też osoby uzyskujące przychody z najmu swoich domów czy mieszkań. Dziś mogą one płacić fiskusowi podatek w formie ryczałtu od przychodu. Przy niewielkich przychodach stawka tego podatku to 8,5 proc. Gdy przychody są wyższe, od części z nich płaci się 20-proc. ryczałt. Od nowego roku ryczałt ma jednak zniknąć. Osoby, które dziś płacą podatki w tej formie, będą się musiały rozliczać w ramach tzw. zasad ogólnych, czyli według zwykłej skali podatkowej ze stawkami 19, 30 i 40 proc. Dla większości z nich oznacza to podwyżkę podatków.
Za przygotowanie wyliczeń dziękujemy pani Agnieszce Fiejtek z firmy KPMG