Wojna pań w Kancelarii Prezydenta

W Kancelarii Prezydenta wojnę toczą ze sobą dwie panie minister Elżbieta Jakubiak i Małgorzata Bochenek. Ta pierwsza co najmniej dwukrotnie groziła dymisją, twierdząc, że ?z tą panią pracować nie będzie?. Kancelaria jest sparaliżowana.

Elżbieta Jakubiak kierowała sekretariatem Lecha Kaczyńskiego jeszcze wówczas, gdy był prezydentem Warszawy. Bezwzględnie mu oddana, świetnie zorganizowana dbała o obieg dokumentów i kalendarz spotkań prezydenta. W sposób perfekcyjny broniła go od nadmiaru interesantów. Do legendy przeszła jej dyskusja z Elżbietą Penderecką, która chciała rozmawiać z prezydentem, ale Jakubiak wskazała jej kompetentnego urzędnika, który był w stanie błyskawicznie załatwić sprawę.

Pozycja Jakubiak - szefowej gabinetu prezydenta - została w ostatnim czasie zagrożona przez Małgorzatę Bochenek, byłą dziennikarkę m.in. "Gazety Krakowskiej", której rola w Kancelarii Prezydenta od kilku miesięcy staje się coraz istotniejsza. Bochenek odpowiada m.in. za kontakty między prezydentem a służbami specjalnymi.

- Z tego powodu wymogła prawo spotykania się z prezydentem bez udziału innych ministrów kancelarii w celu przekazania mu raportów wywiadowczych. Pani Jakubiak była jedyną osobą z kręgu bliskich współpracowników prezydenta, która miała prawo wejść w każdej chwili do pokoju, w którym rozmawia prezydent. Kilkakrotnie zdarzyło się, że została z takiego spotkania wyproszona przez panią Bochenek - opowiada jedna z osób bliskich prezydentowi.

Oliwy do ognia dodaje to, że podczas spotkań z udziałem ministrów członków kancelarii prezydent Kaczyński kilkakrotnie skrytykował publicznie dokumenty przygotowane przez sekretariat, mówiąc, że "pani minister Bochenek zrobiłaby to lepiej".

- Z tego, co widać, prezydentowi podoba się, powiedzmy, "mistyka tajnych służb", którą prezentuje sobą minister Bochenek - komentuje nasz informator. Ona podobnie jak prezydent jest przekonana o istnieniu spisków i układów, które utrudniają sprawowanie władzy obecnej ekipie.

Według naszego informatora minister Bochenek zaczęła przejmować niektóre uprawnienia minister Jakubiak. - Zdarzyło się, że poza oficjalnym kalendarzem spotkań umawiała jakieś osoby i to powodowało kolizję terminów - twierdzi inny z naszych informatorów.

Z kolei kilkakrotnie minister Bochenek została pominięta w spotkaniach, dla których listę obecności przygotowywała minister Jakubiak.

Miesiąc temu po kolejnej scysji między minister Jakubiak i Bochenek ta pierwsza poprosiła o dymisję. Prezydent skłonił ją wówczas do wzięcia urlopu i przemyślenia sprawy. Inny przedstawiciel kancelarii powiedział nam: - Zdarzało się już kilka razy, że spotkania obydwu pań kończyły się wybuchami płaczu jednej lub drugiej. Atmosfera w kancelarii jest ciężka z powodu słabych notowań prezydenta, dodatkowo nie służy jej ta personalna rywalizacja. Wiem, że jakąś mediację w tej sprawie usiłowała prowadzić żona prezydenta pani Maria Kaczyńska, ale bez rezultatu.

Sytuacja uległa zaognieniu po odejściu z kancelarii ministra Andrzeja Urbańskiego, z którym od czasu do czasu obie panie wspólnie toczyły spory. Teraz obie prezydenckie urzędniczki niemal ze sobą nie rozmawiają. - Niestety powoduje to paraliż pracy kancelarii, która i tak nie ma szefa - twierdzą nasi rozmówcy.