Konkurs na kuratora łódzkiej oświaty wygrała Beata Florek, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 203. To sensacja, bo za 40-letnią Florek nie stoi żadna partia, a tradycją tych konkursów są zwycięstwa kandydatów władzy.
Florek pomogło, że PiS nie dogadało się z LPR co do wspólnego kandydata i głosy komisji (przedstawiciele ministerstwa, wojewody, samorządu i związków) podzieliły się na kilka osób.
Przedstawicielka ministerstwa w komisji - widząc co się święci - już podczas obrad wydzwaniała do MEN. W końcu oświadczyła: - Nawet jeśli wybierzemy kuratora, Roman Giertych i tak go nie zaakceptuje.
Wczoraj zaprotestowała "Solidarność". Żąda unieważnienia konkursu z powodu... zachowania przedstawicielki ministra. - Najpierw oskarżyła czterech kandydatów o plagiat. To ich zdyskredytowało i pozbawiło szans na zwycięstwo. A twierdząc, że minister i tak nie zaakceptuje zwycięzcy, w sposób niedozwolony ukierunkowała głosujących - uzasadnia Jan Lipiński z "S", jeden z członków komisji.
Przed konkursem każdy kandydat składa pisemną wizję sprawowania przez siebie urzędu. Dwie z czterech osób oskarżonych o plagiat to kandydaci popierani przez "S": Dorota Szafran, wicedyrektor wydziału edukacji w Urzędzie Miasta Łodzi i Leszek Surosz, były kurator. - Napisaliśmy pracę wspólnie, bo przez cztery lata razem pracowaliśmy w kuratorium i mamy wspólne przemyślenia - powiedziała nam wczoraj Szafran. - Tworzymy zespół i nie ma w tym nic nagannego.
Surosz potwierdza: - Nad wizją pracowaliśmy razem i nawet tego nie ukrywaliśmy. W kuratorium [w latach 1998-2002 - red.] wykonaliśmy dobrą robotę i chcieliśmy ją kontynuować.
Odwołania w sprawie konkursu złożyło również dwoje kandydatów. Jednego rozpraszał i oburzył fakt, że gdy odpowiadał na pytania komisji jeden z jej członków gdzieś telefonował. Zaprotestowała też Jadwiga Beda, której praca była z kolei podobna do wizji innej kandydatki - Teresy Łęckiej, dyrektorki Szkoły Podstawowej nr 164.
- Włożyłam w nią dużo wiedzy i wysiłku. Sugestie, że popełniłam plagiat, naruszają moje dobra osobiste - wyjaśniła Beda. Teresa Łęcka nie miała wczoraj czasu na rozmowę z "Gazetą". Powiedziała, że jest na spotkaniu i wyłączyła telefon. Beda jest radną LPR w sejmiku, Łęcka miała poparcie tej samej partii.
Zwycięzcę konkursu powołuje na urząd wojewoda w porozumieniu z ministrem. Z reguły to formalność. Tym razem, choć od werdyktu mija tydzień, wojewoda wciąż nie przedstawiła ministrowi Beaty Florek jako kandydatki na kuratora. Milczy również minister, który wciąż "bada sprawę".
- Szukają pretekstu do powtórzenia konkursu, bo nie mogą pogodzić się z tym, że wygrał ktoś spoza układu - podejrzewają dyrektorzy łódzkich szkół.
- Decyzja zapadnie w najbliższych dniach - informuje Sławomir Przybyłowicz, rzecznik wojewody. - Gdy tylko nasi prawnicy ocenią zasadność zarzutów zgłaszanych w odwołaniach.
Konkursem na kuratora zajmuje się też prokuratura. Na wniosek wojewody bada, czy podobne prace kandydatów rzeczywiście są plagiatem, a jeśli tak - kto od kogo przepisywał.