Przed środowym wiedeńskim szczytem UE - USA przedstawiciele Komisji zapewniali, że wizy będą jednym z priorytetów w rozmowach z prezydentem Bushem. Jednak w liczącej ponad 40 stron deklaracji kończącej wizom poświęcono akapit, który stwierdzał jedynie, że rozwiązanie problemu wizowego "jest istotne". Według przecieków konkretniejsze zapisy storpedowali Amerykanie.
- To nie jest to, czego chcieliśmy - przyznał "Gazecie" Friso Roscam Abbing, rzecznik wiceszefa Komisji Franco Frattiniego. - Język tej deklaracji niczego nie przesądza - wtóruje mu Emma Udwin, rzeczniczka komisarz ds. zagranicznych Benity Ferrero-Waldner.
Bruksela starała się o dużo mocniejsze zapisy, przede wszystkim, by USA zobowiązały się przedstawić kalendarium procesu znoszenia wiz. W czwartek unijni urzędnicy przekazali kilku redakcjom kopię listu, jaki kilka dni przed szczytem wysłali do Waszyngtonu Frattini i Ferrero-Waldner. - "Jest nam coraz trudniej tłumaczyć obywatelom nowych państw, dlaczego Amerykanie mogą jeździć bez wiz do całej Unii, podczas gdy oni muszą mieć wizy nawet na krótkie wyjazdy do USA" - piszą komisarze.
W drugiej połowie lipca Komisja ma przygotować raport w sprawie postępów negocjacji wizowych z USA. Ponieważ widać wyraźnie, że o prawdziwym postępie nie ma mowy, Bruksela może wreszcie zebrać się na odwagę i zaproponować państwom członkowskim, żeby odpłaciła USA pięknym za nadobne, np. wprowadzając obowiązek wizowy dla amerykańskich dyplomatów i wojskowych. Frattini i Ferrero-Waldner dość wyraźnie zasugerowali to w swym liście rządowi USA: - "W tych okolicznościach Komisja będzie pod coraz większa presją, żeby wprowadzić [wobec USA] działania wzajemne, prawdopodobnie w odniesieniu do posiadaczy paszportów dyplomatycznych".