Wchodzącego na salę Lecha Kaczyńskiego sędziowie witali oklaskami na stojąco. O czym prezydent chce rozmawiać z sędziami - jasno nie powiedział. - Będą tam mogły paść pytania, których dotychczas nikt nie zadawał - zaznaczył. Wspomniał, że tematem może być "Sąd Najwyższy w swoim obecnym usytuowaniu konstytucyjnym" (sprawuje nadzór nad działalnością sądów powszechnych i wojskowych w zakresie orzekania) i zakończył "nie chciałbym dziś robić przykrości, ale wobec działania sądów można mieć wiele wątpliwości".
"Władzy sędziów" podporządkowane było całe wystąpienie prezydenta: - Orzeczenia SN pokazują, jak olbrzymią władzą państwo dysponujecie. Podkreślał, że choć wyroki SN nie mają mocy prawotwórczej, ale rozstrzyganie zagadnień prawnych to w rzeczywistości "władza tworzenia norm w sensie funkcjonalnym", bo mają one zastosowanie w kolejnych wyrokach.
Przeprosił i po przemówieniu wyszedł. Oklaski były, ale nikt nie wstał.
- Interesujące jest to zaproszenie do dialogu, choć mało konkretne - komentuje rzecznik SN prof. Piotr Hofmański.
- Czy zostało przyjęte? - zapytaliśmy prof. Lecha Gardockiego, I prezesa SN. - Tak. Ale chcielibyśmy, żeby zostało sprecyzowane. Podział władz nie wyłącza wymiany myśli - odpowiedział profesor.
- Czy przedmiotem rozmowy ma być też zakres "olbrzymiej władzy" SN? - Pan prezydent mówił, że ta władza wiąże się z odpowiedzialnością. Rozumiem, że ma krytyczne uwagi pod naszym adresem czy generalnie sądownictwa. Przypuszczam, że tematem rozmowy może być reforma wymiaru sprawiedliwości, ale zobaczymy - odpowiada prof. Gardocki.
Reformę wymiaru sprawiedliwości proponowaną przez resort sprawiedliwości podsumował wczoraj sędzia Stanisław Dąbrowski, jednocześnie przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa. - Pod szyldem reform usprawniających prace sądów forsuje się wzmocnienie pozycji ministra sprawiedliwości - mówił do sędziów (zebrał największe oklaski).
A dla "Gazety" dodał: - Prezydent zaskoczył nas, proponując spotkanie. Mówił o odpowiedzialności sędziów, ale ta odpowiedzialność wiąże się z zachowaniem ich niezawisłości.
Czy wizyta prezydenta w SN oznacza przełamanie lodów między środowiskiem prawniczym a władzą? Tym bardziej że przyszli też marszałek Marek Jurek i wiceminister sprawiedliwości Beata Kempa.
Jeszcze w maju ani prezydenta, ani marszałka Sejmu, ani premiera nie było na obchodach 20-lecia Trybunału Konstytucyjnego, w lutym podobne do wczorajszego zgromadzenie sędziów Trybunału też zostało zignorowane. Wcześniej był incydent z odwołaniem przewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej przy ministrze sprawiedliwości, przeciwko czemu protestowali także sędziowie SN. Nikt z najwyższych władz nie pojawił się na Ogólnopolskich Dniach Prawniczych.
Zgromadzenie poświęcone było informacji o działalności SN w 2005 r. Z informacji I prezesa SN Lecha Gardockiego wynika, że rozpoznano ponad 10 tys. spraw, w tym ponad 7 tys. kasacji. Więcej, niż wpłynęło. Zmniejszają się zaległości, a czas oczekiwania na rozpoznanie skarg kasacyjnych wynosi przeciętnie sześć-osiem miesięcy (mniej niż w Europie).
Większą część wystąpienia prof. Gardocki poświęcił prezentacji najważniejszych orzeczeń SN, zwłaszcza uchwałom wynikającym z odpowiedzi na pytania prawne, ważnym dla praktyki sądowej i przede wszystkim dla obywateli. Dlaczego ich liczba rośnie? - Przez niską jakość legislacji - podkreślał kilka razy prof. Gardocki.