W poniedziałek prezes Stowarzyszenia Architektów Polskich Ryszard Jurkowski oraz sekretarz generalny SARP Jerzy Grochulski wysłali do prezydenta miasta list, w którym sformułowali stanowisko SARP w sprawie konkursu rozpisanego w grudniu przez Urząd Miasta Warszawy. Wnioski o przystąpienie do niego wysłało prawie 200 architektów, w tym prawie setka z zagranicy. 5 czerwca władze Warszawy ogłosiły, że do konkursu dopuszczonych zostało 76 zespołów architektonicznych, w tym 27 międzynarodowych. Pozostali nie zakwalifikowali się z przyczyn formalnych. Już na etapie dopuszczenia do udziału w konkursie zastosowano przepisy prawa zamówień publicznych, które wymaga od uczestniczącego w konkursie m.in. zaświadczeń o niekaralności oraz dokumentów o niezaleganiu z podatkami.
W proteście przeciw odrzuceniu ponad stu zespołów architektonicznych, w tym kilku o międzynarodowej renomie, z jury konkursu odeszli w zeszłym tygodniu Nicholas Serota, Deyan Sudjic, Christine Binswanger i Vittorio Lampugnani, zagraniczni członkowie jury. Sprawa jest już głośna na świecie. W brytyjskim piśmie "Building Design" na pierwszej stronie ukazał się ostry komentarz, w którym odejście tych osób z jury określano jako reakcję na "kafkowską i stalinowską biurokrację" w Polsce. Przedwczoraj rezygnację z pracy w jury zgłosili Paweł Althamer, Bohdan Paczowski i Adam Szymczyk.
Prezydent Warszawy Mirosław Kochalski oświadczył, że polskie prawo nie pozwala na zorganizowanie inaczej tego konkursu. Inaczej sądzą Ryszard Jurkowski i Jerzy Grochulski z SARP: "Uniemożliwienie uczestnictwa w konkursie na Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie tak dużej grupie kandydatów (...) to wynik nieracjonalnego ustalenia warunków uczestnictwa". Według nich prawo o zamówieniach publicznych powinno być zastosowane dopiero w drugim stadium konkursu, nie na etapie składnia wniosków, tylko wtedy, kiedy urząd miasta już podejmie negocjacje z wybranym przez jury autorem.
- Taki się w Polsce utarł zwyczaj, że wszystkie dokumenty trzeba mieć już w momencie składania wniosków o dopuszczenie do konkursu, ale nie jest to według prawa konieczne. Należałoby przyjąć zasadę, że konkurs nie jest zamówieniem publicznym, dopiero od momentu rozstrzygnięcia ma taki charakter - powiedział wczoraj "Gazecie" Ryszard Jurkowski, prezes SARP. - Jesteśmy dalecy od bojkotowania konkursu, nie należy go przerywać, tylko dać czas wszystkim, którzy odpadli z powodów formalnych, by mogli uzupełnić brakujące dokumenty.
Po otrzymaniu listu władze miasta podjęły rozmowy z przedstawicielami SARP na temat ich stanowiska w sprawie konkursu.
Jurkowski i Grochulski początkowo też byli w jury. Wycofali się z niego już w maju, kiedy okazało się, że wśród ubiegających się o uczestnictwo w konkursie są osoby, z którymi wiąże ich zależność zawodowa.