Czy wydamy Belgii 17-latka

Tylko 38 dni zostało polskim sądom na decyzję, czy 17-letniego Adama G. ściganego za udział w zabójstwie nastolatka w Brukseli wydać Belgii. Decyzji na razie nie ma.

Wczoraj - wobec wątpliwości - warszawski sąd apelacyjny nie zamknął sprawy. Z dwoma pytaniami prawnymi zwrócił się do Sądu Najwyższego. Wątpliwości dotyczą kwestii, o której w "Gazecie" już pisaliśmy - czy na podstawie przepisów o Europejskim Nakazie Aresztowania (ENA) można wydać ściganego, który nie jest dorosły. Sprawa jest precedensowa w skali całej Unii.

31 maja warszawski sąd okręgowy zgodził się wydać Adama G. Belgom, wychodząc z założenia, że 17-latek będzie w Belgii sądzony jak dorosły, a belgijska prokuratura już stosuje wobec niego procedurę karną (można jej używać właśnie wobec dorosłych). Formalnie jednak decyzję o tym, czy Adam G. będzie sądzony jak dorosły, podejmie dopiero belgijski sąd dla nieletnich.

- Z wszystkich dokumentów wynika jednoznacznie, że przeciwko Adamowi G. nie toczy się postępowanie karne, lecz traktowany jest jak nieletni - mówił mec. Mikołaj Pietrzak, obrońca Adama G. Twierdził, podobnie jak drugi obrońca mec. Tadeusz de Virion, że wydanie ściganego nie jest możliwe, a nawet udowadniał, że Belgowie w ogóle nie mogli wystawić za Adamem G. ENA. Spór idzie o interpretację przepisu, który stanowi, że na podstawie ENA wydać można podejrzanego "w celu przeprowadzenia postępowania karnego".

Sąd apelacyjny sam nie rozstrzygnął, jak należy to "w celu" interpretować. Czy wąsko - do toczącej się już sprawy karnej (wtedy Adam G. nie mógłby zostać wydany), czy szerzej - w celu przeprowadzenia karnego postępowania w przyszłości. Adam G. został zatrzymany 27 kwietnia w Suwałkach. Wczoraj sąd przedłużył jego areszt na maksymalny czas - do 27 lipca. Do tego czasu muszą zapaść orzeczenia w obu sądach - najwyższym i apelacyjnym, do którego wróci sprawa.

Dziś Sejm zajmie się prezydenckim projektem zmiany w konstytucji, aby od listopada stosowanie ENA w przyszłości było możliwe w Polsce.