Chociaż formalnie Rosyjska Cerkiew Prawosławna jest oddzielona od państwa, to w praktyce jej kontakty z władzą są bardzo bliskie. Było tak za prezydentury Borysa Jelcyna, jest tak również w czasach Władimira Putina, który choć jest byłym funkcjonariuszem KGB, chętnie manifestuje swoje przywiązanie do prawosławia. 7 maja ub.r., w dniu zaprzysiężenia Putina, patriarcha Aleksij II odprawił uroczystą mszę w jego intencji. W czasie ostatnich świąt wielkanocnych Putin zrewanżował się patriarsze, przychodząc do cerkwi na nabożeństwo paschalne, podczas którego w świetle fleszy i kamer telewizyjnych demonstracyjnie przyjął komunię.
Cerkiew jest jednak świadoma, że dobre stosunki z władzą nie wystarczą, by mieć silną pozycję w społeczeństwie. Patriarchat moskiewski za jeden z najważniejszych celów uważa zwiększenie obecności duchownych w wojsku, milicji i szkole. - Nie możemy zadowolić się marginalną pozycją, jaką zajmowaliśmy w czasach ZSRR. Czasy bolszewickiej ateizacji skończyły się bezpowrotnie - tłumaczy metropolita Kirył.
Najszerzej na kontakty z duchownymi otworzyła się armia. Jeszcze na początku lat 90. dużej części jednostek wojskowych przydzielono prawosławnych kapelanów. Ostatnią salę gigantycznego Muzeum Wojska w Moskwie poświęcono wyłącznie współpracy armii z Cerkwią. Na umieszczonych w gablotach zdjęciach widać, jak duchowni święcą nowe sztandary, nadają jednostkom świętych patronów, a nawet chrzczą tych poborowych, którzy wcześniej nie mieli kontaktu z wiarą.
Rosyjskie MSW nie jest jednak tak otwarte na współpracę z Kościołem jak ministerstwo obrony. - Kiedy duchowny przychodzi do jednostki OMON-u [specjalne oddziały milicji - MW] nie wita się go tak ciepło jak w armii. Czasem słyszy nawet, że w przepisach nie przewidziano obecności duchownych w jednostkach MSW - mówi arcybiskup Kliment, wiceszef departamentu spraw międzynarodowych patriarchatu moskiewskiego.
Cerkiew chce to zmienić. Być może po to, by przypodobać się szefom resortów siłowych, duchowni tak jednogłośnie poparli w zeszłym roku wojnę w Czeczenii. Święty synod w czasie jednego ze swoich posiedzeń oddał cześć poległym "w obronie integralności terytorialnej kraju". - Cóż, chrześcijanie nie mogą odwracać się od problemów życia świeckiego - metropolita Kirył stara się bagatelizować sprawę.
Cerkiew skarży się, że chociaż władze bardzo chętnie wykorzystują duchownych do uwiarygodnienia swojej pozycji, to znacznie powściągliwiej zachowują się w sprawie zwrotu świątyń i dóbr kościelnych zagarniętych przez bolszewików. - Prezydent Putin ma bardzo przyjazny stosunek do Cerkwi. Gorzej z innymi urzędnikami, zwłaszcza niższego szczebla - wzdycha arcybiskup Kliment.
Wprowadzony w życie w zeszłym roku nowy kodeks podatkowy jest znacznie mniej korzystny dla Kościołów i organizacji religijnych niż wcześniejsze przepisy. - Jak mamy w takich warunkach odbudowywać rujnowane przez dziesięciolecia świątynie? - pyta Kliment. Władze tłumaczą, że bardziej rygorystyczne rozwiązania wprowadzono po to, by licznie powstające Kościoły nie przekształcały się w gigantyczne składy wolnocłowe, jak to miało miejsce w ostatnich latach.
Marcin Wojciechowski