Zamieszkany dom urzędnicy uznali za pustostan

Władysława Świętek ma się wyprowadzić z domu, w którym mieszka od 24 lat. Budynek chce przejąć Skarb Państwa, bo zdaniem urzędników jest pustostanem

Do parterowego domu z cegły w centrum Kłaja 70-letnia Władysława Świętek wprowadziła się i zameldowała w 1982 r. Zbudował go jej drugi mąż - Edmund. Po czterech latach państwo Świętkowie rozwiedli się.

- Ale nadal mieszkaliśmy i żyliśmy tu razem - opowiada pani Władysława. - To był taki fikcyjny rozwód, jakich za komuny było wiele. Chodziło o to, by państwo nie kazało zameldować się w tym domu moim dzieciom z pierwszego małżeństwa. Byłoby to dla nich niekorzystne, bo dzieci chciały mieszkać w Krakowie.

Potwierdzają to sąsiedzi pani Władysławy, mówią, że Świętkowie byli ze sobą szczęśliwi. W 1992 r. Edmund Świętek tragicznie zmarł. Władysława dalej mieszkała w domu. Każdego roku płaciła podatek od nieruchomości wystawiany na jej nazwisko oraz rachunki za wodę i prąd.

Na początku czerwca tego roku niespodziewanie odwiedzili ją pracownicy starostwa wielickiego.

- Dowiedziałam się, że dom przejmie na własność Skarb Państwa, a ja muszę się wyprowadzić. Zaproponowali mi przeniesienie do domu opieki społecznej - mówi Władysława Świętek.

Poprosiła o wyjaśnienia Urząd Gminy w Kłaju.

- Dowiedziałam się, że przed trzema laty gmina złożyła wniosek o komunalizację mojego domu - opowiada. - Wójt mi powiedział, że zrobiła to po oświadczeniu mojego sąsiada i sekretarza gminy, który miał stwierdzić, że ten dom to pustostan. Sąsiad mieszka tuż za ścianą w domu bliźniaku. Zszokowała mnie ta informacja, kiedy poprosiłam go o wyjaśnienia, przestał ze mną rozmawiać.

W gminie potwierdzają, że złożyli taki wniosek.

- W 2003 r. postanowiliśmy przejąć ten budynek, bo dostaliśmy informację, że jest niezamieszkany - przyznaje Jan Majerz, wójt gminy Kłaj. Wójt nie pamięta, kto wystąpił z taką propozycją.

Władysław Migdał- sąsiad i sekretarz gminy - zaprzecza, by był zainteresowany sąsiednim domem.

- Z naszych obserwacji wynikało, że w domu nikt nie mieszka. Żal było, by się marnował. Postanowiliśmy więc sprowadzić do niego rodzinę repatriantów z Kazachstanu - twierdzi sekretarz.

Jak to możliwe, że urzędnik mieszkający za ścianą nie powiadomił sąsiadki o takim wniosku?

- W 2003 r. ciężko się rozchorowałam. Przez trzy miesiące przebywałam w krakowskim szpitalu. Pewnie wtedy, wykorzystując moją nieobecność, gmina złożyła wniosek o komunalizację domu - domyśla się Władysława Świętek.

Tymczasem sprawa trafiła do starostwa wielickiego, które zamierza przejąć dom w imieniu Skarbu Państwa.

- W świetle prawa ten dom należy do Skarbu Państwa już od 1992 r., kiedy zmarł jego właściciel, nie pozostawiając spadkobierców, bo pani Świętek była z nim rozwiedziona - uważa Anna Nowak, kierownik wydziału budownictwa, geodezji i gospodarki nieruchomościami starostwa wielickiego. - Jeśli nadal tam mieszka, robi to nielegalnie. Od 14 lat nie powinna tam być w ogóle zameldowana, ani tym bardziej płacić podatku od nieruchomości. To było niedopatrzenie gminnych urzędników. Teraz regulujemy te sprawy. W świetle prawa ten dom jest pustostanem.

Władysława Świętek ma żal do urzędników.

- Dlaczego przez te wszystkie lata nikt mi nie powiedział, że mogę stracić dom? Na stare lata mam trafić do domu opieki społecznej, a mój dom dostaną obcy ludzie - żali się.

Co się stanie z budynkiem?

- Możemy go wystawić na sprzedaż albo przekazać gminie Kłaj na jej cele - informuje kierownik Anna Nowak.