Francję i koleje SNCF zaskarżył eurodeputowany Alain Lipietz z partii Zielonych, którego ojciec i wuj byli deportowani w 1944 r. z rodzinnej Tuluzy do obozu przejściowego w Drancy pod Paryżem. Przeżyli, ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia co oni. Dla francuskich Żydów obóz ten był ostatnim przystankiem przed odesłaniem do nazistowskich obozów koncentracyjnych, głównie do Auschwitz.
Sąd administracyjny w Tuluzie uznał winę państwa francuskiego i jego kolei, skazując je na wypłatę 62 tys. euro odszkodowania. Sąd uznał, że choć ojciec i wuj Lipietza byli aresztowani przez gestapo, to państwo francuskie czynnie uczestniczyło w ich prześladowaniu. Koleje SNCF nigdy nie protestowały przeciw transportom Żydów, a wręcz przeciwnie - wystawiały za nie rachunki, których spłacenia domagały się nawet po wyzwoleniu.
- To historyczne zwycięstwo - stwierdził Lipietz. Dotychczas sądy francuskie uznawały, że SNCF było w czasie wojny kierowane przez niemiecką armię, a kolaboracyjny rząd Vichy był aberracją, za którą legalne władze Francji nie muszą odpowiadać.