- Zapłakane nie mogły się od siebie oderwać - opowiada ojciec Marcin Perczak. W środę - jak napisaliśmy w "Gazecie" - straż graniczna zatrzymała jego żonę na lotnisku Okęcie. Perczakowie przyjechali na pierwszą komunię do rodzinnego kraju. Od kilkunastu lat mieszkają w Hiszpanii. - Z przyzwyczajenia wypełniłam wniosek paszportowy na swoje panieńskie nazwisko. Nikogo nie chciałam oszukać. W Hiszpanii większość kobiet używa własnych nazwisk - mówi Edyta Perczak. - Do głowy mi nie przyszło, że za coś takiego będą mnie ścigać jak groźnego przestępcę.
W sobotę warszawska policja przewiozła ją do Kielc, gdzie miała dopuścić się przestępstwa. Po półgodzinnym przesłuchaniu uchylono jej areszt i zastąpiono 1000 zł poręczenia. - Podejrzana sama jest sobie winna, bo nie zgłaszała się na wezwania - uważa prokurator Piotr Gładysiewicz z Prokuratury Rejonowej Kielce Wschód.
- Wpłacamy kaucję i wracamy do Hiszpanii. Uspokoimy się dopiero, gdy przekroczymy granicę Polski - powiedział wczoraj "Gazecie" Marcin Perczak.