Tak rozpoczął się wczoraj Studencki Marsz Antyrządowy pod Sejm. Studenci protestowali przeciwko wejściu do rządu Andrzeja Leppera i Romana Giertycha.
- W piątek rano usłyszałem, że Giertych został ministrem edukacji, i natychmiast pojechałem zarejestrować demonstrację, która miała być marszem wściekłości. Bo Giertych, który zakładał Młodzież Wszechpolską, nie może być najważniejszym nauczycielem w Polsce. A przestępca Lepper wicepremierem. Pani w urzędzie była bardzo wyrozumiała. Podyktowała mi podanie - opowiada Andrzej Pałys, 21-letni student historii sztuki na UW, bezpartyjny.
Potem razem z Justyną Dziewotą-Jabłońską, studentką IV roku historii sztuki, rozesłali e-maile, SMS-y, dali anonse na forach internetowych. Pobiegli na Akademię Sztuk Pięknych, żeby poprosić studentów o pomoc w produkcji plakatów. Były skromne, bo czasu mało: "Zamiast religii, nauka myślenia", "Ciemnogród, beznadzieja, nie chcemy takiego wicepremiera".
Demonstrację zarejestrowali na 500 osób. - Jeszcze w poniedziałek myśleliśmy, że przyjdzie 200. Byliśmy załamani - opowiada Andrzej. Pomylili się kompletnie. Z dziedzińca UW w stronę Sejmu przemaszerowało według szacunków policji dwa tysiące ludzi. Skandowali: "Andrzej Lepper do więzienia, Roman Giertych do widzenia!", "IV Rzeczpospolita, Roman u koryta!".
Skandowali: 26-letni Maciek, student socjologii, protestujący przeciw obłudzie i cynizmowi ludzi, którzy doszli do władzy pod hasłem odnowy moralnej, a wypowiadają się w duchu ksenofobii i antysemityzmu; Agnieszka, studentka kulturoznawstwa, której nie jest obojętne, kto rządzi, i uważa, że miejsce Andrzeja Leppera jest w więzieniu; 17-letni Michał, gimnazjalista, któremu przeszkadza nietolerancja Giertycha i jego sympatyków; Łukasz Wróbel, doktorant polonistyki, bo cała edukacja oparta jest na otwartości na europejskość, a obecny minister tego nie zapewni; Marcin Święcicki, były prezydent Warszawy, bo chce dodać odwagi nauczycielom, żeby nie bali się wpuszczać do szkół Owsiaka, ekologów i gejów; Prof. Andrzej Tadeusz Karpiński, prodziekan Wydziału Historii UW, bo boi się, że Giertych narobi bałaganu w programach szkolnych; Dr Barbara Arciszewska z Instytutu Historii Sztuki, bo taki rząd odbiera młodym nadzieję na lepsze jutro, a ona nie chce, żeby wyjeżdżali z kraju; pani Danuta, nauczycielka w gimnazjum, której nie podobają się poglądy Giertycha na rodzinę i wychowanie; Daniel Olbrychski aktor, oburzony, że ludzie, którzy byli przeciw naszemu wejściu do Europy, mają nas wychowywać.
No i Andrzej Pałys, który mówi, że od Giertycha różni go wszystko poza troską o los młodzieży: - Ja się boję choćby tego, że Giertych zmieni kanon lektur szkolnych. Że zakaże Witkacego, bo narkoman; Lechonia, bo Żyd i pederasta; Tuwima, bo Żyd i komuch; Gombrowicza, bo się naśmiewał z Polaków i Polski.
Nad sunącym pod Sejm tłumem powiewały flagi lewicowych młodzieżówek, warszawiacy machali i klaskali manifestującym, a studenci krzyczeli "Chodźcie z nami!".
Do demonstrujących z Sejmu wyszedł Krzysztof Bosak, poseł LPR i prezes Młodzieży Wszechpolskiej. Andrzej Pałys apelował: - Tylko kulturalnie, proszę! Ale gdy poseł Bosak powiedział, że demonstracja to dzieło środowisk lewicowych, antyklerykalnych i anarchistycznych, studenci nie wytrzymali i krzyknęli: - Na bosaka!
Zdjęli buty i wymachiwali nimi nad głowami. Buczeniem nie dali już prezesowi Młodzieży Wszechpolskiej dojść do głosu.
W końcu Pałys powiedział: - Czas manifestacji się skończył. - Jeśli nie chcecie, żebym zapłacił karę, proszę rozejdźcie się do domu.
I ludzie posłuchali.