- Czy ma Pan jakieś dokumenty? - amerykański pułkownik Hollan (Dariusz Jakubowski) pyta SS-Obersturmbannführera Hansa Globckego (Jan Frycz) przebranego dla niepoznaki w mundur Wehrmachtu. - Oczywiście, że nie - odpowiada tenże i zaraz dodaje: - Czy moglibyście mnie rozkuć? - Oczywiście, że nie - słyszy od pułkownika, który zaciąga się cygarem.
Jesteśmy w Domu Zdrojowym w Szczawnie, koło Wałbrzycha. Trwają tu zdjęcia do serialu TVP "Tajemnica twierdzy szyfrów" według powieści Bogusława Wołoszańskiego.
Jedną z obszernych sal przerobiono na gabinet pułkownika. Jest wiosna roku 1945. Za oknami niemieccy jeńcy pracują przy sadzeniu kwiatów.
"Tajemnica twierdzy szyfrów" to historia niemieckiego kryptologa kapitana Johanna Jörga (Paweł Małaszyński), a tak naprawdę agenta polskiego wywiadu, który próbuje przechwycić niemiecką maszynę deszyfrującą zwaną rybą-mieczem. Niemcy rzeczywiście zbudowali wówczas takie cacko pozwalające im odczytywać sekretne radzieckie depesze. Na rybę-miecz polowały służby specjalne wielu krajów.
Scenę z Hollanem i Globckem filmują równocześnie dwie kamery. Reżyser Adek Drabiński i operator Waldemar Szmidt śledzą ich pracę na monitorach. Na gorąco wprowadzają korekty.
Z boku całość nadzoruje Wołoszański, łączący dwie funkcje - scenarzysty i producenta. Wychwytuje każdy błąd, jeśli chodzi o detale z epoki. - Ma ręce w kieszeni, ile razy mówiłem... - zżyma się, widząc w kadrze Frycza. - No bo Globcke jest wyluzowany - tłumaczy gest aktora Drabiński. - Ale to przecież esesman, oni nie trzymali rąk w kieszeni - Wołoszański obstaje przy swoim.
Frycz gra tu inteligentną szuję (w cywilu policjanta). Zgłasza się do aliantów, by oddać im maszynę deszyfrującą w zamian za pisemne zwolnienie z niewoli - oczywiście in blanco. Sam wybierze sobie nowe nazwisko, którego nikt nie będzie znał.
Ponieważ widz ma być przekonany, że w gabinecie Hollana wypalanych jest wiele cygar, w przerwach między ujęciami startuje maszyna puszczająca dym. - "Dymna jest OK" - chwali efekt kierownik planu.
Poza Globckem pułkownika odwiedzają również członkowie alianckiej jednostki specjalnej szukającej ryby-miecza - Amerykanin Howard Compaigne (Paweł Deląg) i Polak, major Czerny (Piotr Grabowski). Compaigne, usiadłszy przy biurku, kładzie na nim nogi. Hollan zaraz strąca je z blatu. Uparty Compaigne kładzie je tam ponownie, ale widząc, że spacerujący pułkownik znów zbliża się do biurka, tym razem ściąga je już sam.
Na co narzeka w tej scenie filmowy dźwiękowiec? Na hałasy z sąsiedniej sali gimnastycznej, skąd wychodzą sanatoryjni goście. Po ostatnim klapsie kuracjuszki tulą się do Deląga, robiąc sobie z nim pamiątkowe fotki.
"Tajemnica twierdzy szyfrów" ma wielką zaletę - jest kręcona tam, gdzie rozgrywa się jej akcja - m.in. w zamkach Czocha i Książ. Okolica jest piękna, choć zaniedbana. Ale tutejsze podniszczone niemieckie budynki dobrze oddają stan tych ziem pod koniec wojny. - Gdziekolwiek skieruje się kamerę, jest świetnie - słyszę od zadowolonej ekipy.
Weźmy rzeźbione drewniane arkady rozpięte nad pasażem w Szczawnie. Są na nich pozostałości szyldów niemieckich sklepików. Aż proszą się o kamerę. Co tu powstanie? Rozgrywająca się w 1939 r. (to retrospekcja) scena odwiedzin esesmana Sauera (Cezary Żak) u szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy Reinharda Heydricha (Zbigniew Paterak). Heydrich był miłośnikiem fechtunku, więc pojawi się na szermierczej planszy.
Ważniejszy dla fabuły okaże się jednak Sauer w wykonaniu odchudzonego i wygolonego Żaka - esesman narkoman trzymający prochy w ogromnej szafie. Gdy da sobie w żyłę, tłucze jeńców jak oszalały. Żak wyraźnie polubił tę rolę - zjechawszy z planu, śle ekipie SMS-y podpisane "Sauer".
Sporo wysiłku kosztowały zdjęcia utrwalone w podziemnych korytarzach w Osówce. Przypominają kadry z "Wyprawy do wnętrza Ziemi" Juliusza Verne'a. Ciasny skalny korytarz zalany wodą. Wyłania się z niej kilka postaci w gumowych kombinezonach (jak się okazało, nieszczelnych, puściły im szwy). Mają ze sobą pochodnie. Jeden z żołnierzy zapala swoją specjalnym krzesiwem. Fruwające iskry rozjaśniają jego twarz. Cudo!
- Małaszyński gra szpiega jak należy, z kamienną twarzą - mówi Drabiński - Jest napalony niczym Olbrychski z młodych lat. Wszystko chce robić sam, nawet kaskaderskie wskakiwanie do pociągu. W scenie przesłuchania polewano go zimną wodą. Nie reagował. - Woda jest zimna, ale przegotowana - zapewniał go dowcipnie reżyser.
Czekając na swoje ujęcia, Małaszyński chodzi po planie z cyfrowym aparatem. - "Może to wpływ" Tajemnicy Brokeback Mountain ", ale wszyscy" pod spodem "grają coś homoseksualnego" - żartuje Drabiński. Śpieszę zatem wyjaśnić - wokół Jörga kręcą się dwie kobiety - radiotelegrafistka Natalia (Maria Niklińska) i Anna Maria Solof (Anna Dereszowska), kuzynka właściciela zamku Czocha, w której się zakochuje...
To już plener - wąska droga wśród wzgórz. Na niej kolumna wozów: dwa transportery opancerzone, trzy ciężarówki opel blitz, dwa niemieckie odpowiedniki gazików i motocykle bmw. Ekipa właśnie inscenizuje nalot rosyjskich samolotów na niemiecki konwój prawdopodobnie wywożący rybę-miecz. Nie wiadomo jeszcze, czy do zdjęć z góry zostanie użyty wielki podnośnik, samolot wilga, czy może śmigłowiec. "Prawdziwe" fruwające rosyjskie maszyny wygeneruje się w komputerze.
Pirotechnicy wbijają tyczki w miejscach, gdzie mają eksplodować ładunki. Statyści w niemieckich strojach na próbę zeskakują z wozów i rozbiegają się w popłochu, żeby nie zostać trafionym odłamkiem.
Ze wzgórza konwój śledzą dwaj mężczyźni dostarczający do filmów dawne militaria - Polak Mariusz Komacki i Czech František Koch z praskiego studia Barrandov. O czym rozmawiają ci zapaleńcy? O cudach, jakie im umknęły. Np. o niemieckim czołgu pantera, który mazurscy chłopi pocięli w latach 90. na złom. Zarobili na tym według dzisiejszych szacunków ledwie 300 zł! I o złomowisku koło Częstochowy, gdzie pod wielką kupą żelastwa stoi ponoć inny czołg antyk, ale nie sposób się do niego dostać, bo żelastwa więcej przybywa, niż ubywa...
Gdy byłem na planie, minął właśnie 21. ze 105 dni zdjęciowych. Serial będzie miał 13 odcinków po 50 minut. Ich emisję zaplanowano na przyszły rok.