To już prawie pewne: nie wystarczy pieniędzy na część najważniejszych inwestycji kolejowych, które miały być realizowane w latach 2007-13 za pieniądze z Unii.
- Pieniędzy jest zbyt mało, by wystarczyło na zaspokojenie wszystkich potrzeb inwestycyjnych, choć w sumie do dyspozycji mamy blisko 60 mld euro z Unii w latach 2007-13 - wyjaśnia "Gazecie" Jerzy Kwieciński odpowiedzialny w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego za podział pieniędzy unijnych.
Na remonty torów, budowę linii dużych szybkości i zakup taboru jest w latach 2007-13 zarezerwowane 4 mld euro. To aż 15,4 mld zł, ale za mało, by udały się wszystkie inwestycje, jakie planowała kolej. Taka kwota wynika z Programu Operacyjnego "Infrastruktura i środowisko" (to projekt, jak wydawać pieniądze unijne na kolej, drogi, środowisko). Nad programem debatują rząd, kolejarze, a najgłośniej kolejarskie związki zawodowe, które alarmują: z miesiąca na miesiąc obcina się nam pieniądze!
To prawda, jeszcze w ubiegłym roku rząd Marka Belki chciał dać na koleje 6 mld euro z unijnych pieniędzy, a PKP Polskie Linie Kolejowe (spółka zajmuje się infrastrukturą kolejową) zaplanowały inwestycje na 6,74 mld euro. To ponad 26 mld zł!
Za te pieniądze miały ruszyć przygotowania do budowy linii dużych prędkości (250-300 km/godz.) łączących Warszawę, Łódź, Poznań i Wrocław. Za ponad 1,4 mld euro miał powstać też pierwszy superszybki odcinek tej kolei: Wrocław - Kalisz. PLK chciało też zmodernizować i dostosować do prędkości 200-250 km/godz. linię z Gdyni przez Warszawę do Katowic i Zebrzydowic oraz zmodernizować trasę Wrocław - Poznań - Szczecin i zlikwidować wąskie gardła, gdzie pociągi muszą zwalniać do 40 km/godz.
- Na początku kwietnia Ministerstwo Transportu i Budownictwa zweryfikowało unijne środki na koleje do 5,4 mld euro. W tym 5 mld euro na infrastrukturę i 400 mln na tabor - mówi Zbigniew Szafrański, wiceprezes PKP Polskie Linie Kolejowe. Wtedy PLK zrezygnowała z budowy pierwszego odcinka linii wysokich prędkości z Wrocławia do Kalisza. Cięcia oznaczały też, że odcinek z Warszawy do Kielc zostanie wyremontowany tylko do Radomia.
Ale najgorsze kolejarze zobaczyli w kwietniu w opracowanym Programie Operacyjnym "Infrastruktura i środowisko". Tam okazało się, że unijne dofinansowanie do kolei w latach 2007-13 skurczyło się o kolejne 1,4 mln euro do 4 mld euro. Z tego 3,6 mld miałoby być przeznaczone na infrastrukturę, a 400 mln euro na tabor.
Gdzie PKP PLK rozważają kolejne cięcia? - Nie zrealizujemy bardzo ważnej modernizacji linii Warszawa - Katowice do prędkości 200-250 km/godz. - mówi Zbigniew Szafrański. Z projektów wypadnie też modernizacja trasy Poznań - Szczecin.
- Mówiło się, że pieniądze unijne pozwolą na technologiczny skok w ciągu kilku najbliższych lat, tymczasem jeśli nie będzie pieniędzy, grozi nam, że do 2013 r. z powodów technicznych trzeba będzie zamknąć nawet do 7 tys. km linii kolejowych - mówi Szafrański. To około 30 proc. wszystkich linii kolejowych w Polsce.
To, że pieniędzy na kolej nie będzie tak dużo, jak chcieliby kolejarze, jest prawie pewne.
- Wiadomo, że polska infrastruktura kolejowa ma bardzo duże potrzeby. Ale, niestety, "unijna kołdra" jest za krótka, nie można przeznaczyć dla wszystkich beneficjentów tyle środków, ile potrzebują - mówi minister Jerzy Kwieciński. Zapewnia, że 4 mld euro na kolej to kwota niewiele niższa od tej, której chciał minister transportu i budownictwa.
Minister transportu i budownictwa Jerzy Polaczek uspokaja: - Na razie dyskutujemy na poziomie rządu, jaka ostatecznie kwota na koleje pójdzie z PO "Infrastruktura i środowisko". Ubiegamy się o 18 mld euro na realizację całego programu sektorowego: 56 proc. chcemy na drogi, 30 proc. na kolej, 14 proc. na pozostałe elementy, czyli infrastrukturę lotniskową, żeglugę śródlądową, gospodarkę morską - mówi.
Ale wiadomo, że 18 mld to tylko życzenia: gdyby dać tyle pieniędzy tylko na infrastrukturę, nie zostanie nic na ochronę środowiska, tak więc będzie musiał zdecydować, komu dać mniej, a komu więcej pieniędzy.
Według Ministerstwa Rozwoju Regionalnego z dotychczasowych doświadczeń w wykorzystywaniu pieniędzy unijnych wynika, że drogi buduje się w Polsce łatwiej niż linie kolejowe. Przykładowo według danych MRR z pieniędzy unijnych na transport w latach 2004-06 na razie trafiło do Polski 1,9 mln zł, czyli zaledwie 0,04 proc. tego, co jest do wzięcia. Na projekty kolejowe nie uzyskaliśmy ani grosza, a do końca roku musimy pokazać w Brukseli faktury na ponad 84 mln euro, inaczej pieniądze te przepadną. To daje kolejarzom słabszą pozycję przetargową w kłótni o pieniądze z UE.