- Po fatalnym dla branży ubiegłym roku i spadku przychodów o ponad jedną trzecią, byliśmy sceptyczni. A tu taka niespodzianka. Już pięć filmów miało milionową widownię - cieszy się Sean M. Bobbitt, prezes Silver Screen, trzeciej co do wielkości sieci kin. - W I kwartale przychody z biletów były w Polsce aż o 80 proc. większe niż przed rokiem!
Według wrocławskiej firmy badawczej Expert-Monitor w ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku kina odwiedziło 11,6 mln osób, wpłacając do kas łącznie 165,4 mln zł. Wśród pięciu tegorocznych hitów znalazł się "Jan Paweł II" z grającym papieża Jonem Voightem i niespodziewanie dwie polskie komedie romantyczne: "Ja wam pokażę" i "Tylko mnie kochaj". To na pewno nie koniec rekordów, w tym roku na ekrany wejdą "Kod Leonardo da Vinci", "Mission Impossible 3", "Piraci z Karaibów 2", czy cieszący się już powodzeniem w USA remake słynnej "Tragedii Posejdona". - To może być rekordowy rok i nie powinny temu przeszkodzić mistrzostwa świata w piłce nożnej, które w czerwcu przykują widzów do telewizorów - mówią zgodnie eksperci z branży.
Sean M. Bobbitt z Silver Screen zwraca uwagę, że nie tylko repertuar ma wpływ na frekwencję: - Ludzie chodzą do kina, kiedy są szczęśliwi. Teraz gospodarka przyspieszyła, spada bezrobocie.
Wartość rynku kinowego może przekroczyć w tym roku nawet miliard złotych. - Do biletów, które średnio dają kinom 60 proc. przychodów, należy dodać wpływy z barów, sprzedaży gadżetów, z reklam przed seansem i wynajmu powierzchni np. na konferencje biznesowe - tłumaczy Marek Palpuchowski, wiceprezes Heliosa.
Palpuchowski jeszcze w 1995 roku był kierownikiem łódzkiego kina Bałtyk. Wtedy to spółka pracownicza wydzierżawiła dwa kina od monopolisty Państwowej Instytucji Filmowej. - Wszyscy pukali się w czoło, bo liczne kina zamieniano wówczas na magazyny i hurtownie - wspomina Palpuchowski. Firma skorzystała z funduszy unijnych i przyciągnęła fundusz inwestycyjny MFO Nova Polonia. Teraz Helios ma siedem multipleksów, a w przygotowaniu sześć kolejnych.
Zdaniem Zbigniewa Żmigrodzkiego, szefa Stowarzyszenia Kina Polskie, na początku lat 90. było w Polsce ponad 2 tys. kin. Obecnie jest ich około sześciuset, z czego niespełna 50. to multipleksy. Pierwszy taki obiekt w Polsce zbudowało Multikino w Poznaniu. Tam też znajduje się największy multipleks - Kinepolis z 20 salami.
W Polsce działa siedem firm prowadzących multipleksy, na które przypada blisko trzy czwarte całego rynku. Największym graczem jest Cinema City. Kilka lat temu ta izraelska spółka przejęła sieć Ster Century (kapitał z RPA), która padła ofiarą "bańki kinowej" (w tym samym czasie pęczniała "bańka internetowa). - Były to czasy takich hitów jak "Ogniem i mieczem" czy "Pan Tadeusz" - wspomina Sean M. Bobbitt, prezes Silver Screen. - Sieci multipleksów za wynajęcie powierzchni przy centrach handlowych nagle chciały płacić ponad dwa razy więcej. To było istne szaleństwo.
Wkrótce konkurencja może się jeszcze zaostrzyć. Na rynek multipleksów wszedł bowiem kolejny gracz - Nove Kino. To przedsięwzięcie spółki Max Film, należącej do samorządu województwa mazowieckiego. Max Film jest właścicielem licznych małych kin na Mazowszu. 28 kwietnia firma pod marką Nove Kino uruchomiła pierwszy multipleks w tyskiej galerii City Point. Do końca 2007 roku zamierza otworzyć jeszcze co najmniej pięć obiektów, w tym w Warszawie, Płocku i Siedlcach. - Chcemy zdobyć do 20 proc. rynku kinowego w Polsce i być w pierwszej trójce - deklaruje prezes Max Filmu Krzysztof Andracki.
W strategii firmy jest przejęcie zadłużonej sieci Kinoplex (numer 5. na rynku) i oferowanie obok sal kinowych powierzchni biurowych, klubów fitness i gastronomii. - Te plany brzmią dość fantastycznie jak na spółkę z 10 mln zł przychodów - mówi anonimowo jeden z przedstawicieli branży. - Poza tym, kiedy za biznes biorą się politycy i obracają państwowymi pieniędzmi, to trudno, by coś dobrego z tego wyszło.
W zarządzie firmy zasiada m.in. Jan Maria Jackowski z LPR i Jacek Rusiecki, członek rady politycznej PiS. Jednak - zdaniem Zbigniewa Żmigrodzkiego ze Stowarzyszenia Kina Polskie nowa inicjatywa może się zakończyć powodzeniem: - To ucieczka do przodu. Mają dobre lokalizacje i chcą działać tam, gdzie nikogo z rywali jeszcze nie ma.
Max Film zamierza też wejść na giełdę, ale plan ten musi zatwierdzić sejmik wojewódzki. Byłaby to pierwsza samorządowa spółka na parkiecie. Do giełdowych planów przyznaje się też Helios, a nie wyklucza powrotu do nich Cinema City (spółka zrezygnowała w grudniu 2004 roku po słabym zainteresowaniu inwestorów). Do kinowych debiutów na parkiecie doszłoby najpewniej w 2007 roku, gdyż wówczas można by wykazać się dobrymi tegorocznymi wynikami. Pozyskane na giełdzie pieniądze firmy chcą wykorzystać do dalszej ekspansji. Tylko gdzie stawiać nowe kina?
W Warszawie jest już 11 kin wielosalowych. Na jeden ekran przypada 13 tys. mieszkańców, tylko nieznacznie mniej niż średnia unijna, a wkrótce otworzy swoje podwoje wielki multipleks w centrum handlowym Złote Tarasy. W pozostałych miastach powyżej 500 tys. mieszkańców jest podobnie. Projektuje się i buduje ostatnie, pojedyncze obiekty. - Za dwa lata ten rynek będzie już nasycony - przekonuje Sean M. Bobbitt. - Teraz celem będą miasta mniejsze, ale w Polsce zwraca się dopiero inwestycja w multipleks przypadający na około 100 tys. mieszkańców.
Cinema City, właściciel 17 multipleksów, już w maju odda do użytku kolejny obiekt w Łodzi (Manufaktura), a buduje kolejne w Lublinie, Białymstoku, Sosnowcu, Rybniku, Gliwicach i Bydgoszczy.
Pozostałe firmy również szykują ekspansję w mniejszych miastach. Często do ostatniej chwili utrzymują najgłębszej tajemnicy lokalizacje obiektów lub wręcz rozgłaszają fałszywe informacje o swej inwestycji. W efekcie dochodzi też do sytuacji kuriozalnych, np. w Gliwicach Multikino i Cinema City zaczynają budowę dwóch obiektów oddalonych od siebie o... 100 metrów. I żaden nie chce zrezygnować.
Sieci kinowe coraz rzadziej budują własne obiekty, coraz bardziej zdane są na łaskę dewelopera, np. właściciela centrum handlowego. A może być kapryśny. W Olsztynie Silver Screen wszystko już z nim uzgodnił i zaprojektował wnętrza, gdy konkurent Helios sprzątnął mu kontrakt sprzed nosa. We Włocławku właściciel obiektu najpierw dogadał się z Cinema City, a zaraz potem z Multikinem. W efekcie sprawa trafiła do sądu i gotowe kino stoi zaplombowane. - Walka jest bezpardonowa, bo wejście jednego gracza w praktyce zamyka tak mały rynek. Kto wygra, bierze wszystko - tłumaczy Krzysztof Andracki
Zdaniem Seana M. Bobbitta za 4-5 lat sieci multipleksów mogą zainteresować się nawet kilkudziesięciotysięcznymi miasteczkami. Mieszkańcy przestaliby być zdani na stare kina w domach kultury.
Zgadza się z nim Marek Palpuchowski z Heliosa, który szacuje docelową liczbę kin wielosalowych w Polsce nawet na 150. Skąd ten optymizm? Zamożność społeczeństwa rośnie, a wciąż chodzimy do kina trzy raz rzadziej niż mieszkańcy Europy Zachodniej. Ponad 40 proc. Polaków wciąż mieszka w miejscowościach, w których nie ma kina. A zagrożenie ze strony telewizji, internetu, czy DVD? - Kino to nie tylko wielki ekran. Widzowie chcą spędzać czas z innymi ludźmi. I to się nigdy nie zmieni - tłumaczy jeden z przedstawicieli branży.