Pentagon stawia na roboty

W ciągu najbliższych miesięcy amerykańskie wojska w Iraku dostaną kilka tysięcy robotów, głównie saperskich i rozpoznawczych. Ale w przyszłości wojskowe roboty będą wykonywać dużo więcej zadań

W błysku świateł i przy dźwiękach muzyki dwa sześciokołowe, ważące 6,5 tony pojazdy wyjechały z garażu. Jeden z nich bez trudu przejechał po kilku samochodach i pokonał inne stojące na drodze przeszkody. Tak w iście hollywoodzkim stylu naukowcy z Uniwersytetu Carnegie Mellon w Pittsburgu zaprezentowali w ostatni piątek Crushera.

Transporter bez kierowcy

Choć wygląda jak zwykły transporter opancerzony, Crusher w rzeczywistości jest robotem, który ma zastąpić na wojnie ludzi. Został tak skonstruowany, by pokonywać bez udziału człowieka długie trasy po najgorszych bezdrożach, np. dostarczając zaopatrzenie żołnierzom na niebezpiecznym posterunku. Jest w stanie zabrać do dwóch ton ładunku.

By dotarł na miejsce, wystarczy podać mu kilka punktów, przez które powinien przejechać. Robot samodzielnie wybierze trasę, korzystając z zapisanej w swojej pamięci mapy oraz z zebranych przez siebie informacji. Jego "oczy" to system kamer i laserowych czujników. W razie potrzeby może wyciągnąć ponadpięciometrowy maszt i rozejrzeć się zza wzgórza bądź drzew.

Kadłub pojazdu wykonany jest ze wzmocnionego aluminium, a jego najistotniejsze elementy zrobione są z tytanu i stali. Mocna konstrukcja kadłuba jest konieczna, gdyż Crusher jeździ jak wariat, pokonując z prędkością do 40 km/godz. nawet bardzo wyboisty teren. Radzi sobie w nim doskonale dzięki nowoczesnemu zawieszeniu.

Minie jednak trochę czasu, nim Crusher trafi na front. Jego prototypy będą teraz bezlitośnie testowane przez armię, a pierwsze wozy zaczną służbę najwcześniej w 2008 r.

Tysiące robotów idą w kamasze

Jednak już teraz amerykańska armia używa coraz więcej robotów. Oprócz bezzałogowych samolotów (np. Raven, Predator czy Global Hawk), których w Iraku lata ok. 600, jest też wiele robotów lądowych. Najczęściej zastępują one saperów i zwiadowców.

Jednym z najbardziej znanych robosaperów jest Talon. Pierwsze maszyny tego typu służyły w Bośni, potem w Afganistanie, ale dopiero w Iraku w pełni doceniono ich przydatność. Głównym tego powodem jest masowe stosowanie przez irackich rebeliantów improwizowanych ładunków wybuchowych. Rebelianci ukrywają je przy drogach i detonują, gdy przejeżdża amerykański konwój lub patrol. Takie bomby były przyczyną śmierci ok. 800 z blisko 2400 zabitych w Iraku amerykańskich żołnierzy, a ich wykrywanie i rozbrajanie jest bardzo kłopotliwe.

W zależności od wyposażenia Talon waży od 34 do 54 kg. Nie jest jeszcze tak samodzielny jak Crusher. Steruje nim zdalnie z bezpiecznej odległości człowiek, korzystając z walizeczki z joystickiem i monitorem, na którym widać obraz z zamontowanych na robocie kamer. Talon pokonuje niewielkie przeszkody i jeździ po schodach. Jego maksymalna prędkość to 6,5 km/godz.

Odmianą Talona, która na początku roku wzbudziła duże emocje, jest Sword. To pierwszy uzbrojony robot lądowy, który wejdzie do służby. Wyposażony jest w karabin maszynowy, z którego strzela dużo celniej niż zawodowi żołnierze. 18 takich maszyn miało trafić do Iraku w kwietniu.

Inny robot, używany już w Iraku, to Dragon. Jest malutki, waży zaledwie 4,5 kg i bardziej przypomina dziecięcy zdalnie sterowany samochodzik niż sprzęt wojskowy. Ale to właśnie rozmiary są jego zaletą. Żołnierz może go np. wrzucić przez okno na pierwsze piętro budynku, by za pomocą zainstalowanej na nim kamery sprawdzić, czy nie chowa się tam wróg. Nazywany "rzucanym robotem" Dragon jest tak skonstruowany, że zawsze ląduje na kołach i wytrzymuje upadek z ok. 10 m.

Służący w Iraku żołnierze uwielbiają roboty, bo wykonują one za nich najniebezpieczniejsze zadania; czasami nawet traktują je jak członków oddziału. Domagają się od dowództwa coraz więcej maszyn, a niektórzy są na tyle niecierpliwi, że korzystają z przerobionych własnym sumptem zdalnie sterowanych zabawek.

By zaspokoić oczekiwania żołnierzy, Pentagon zamówił ostatnio 950 Talonów (dołączą one do 250 maszyn, które już są w Iraku) i 2500 również saperskich Bombotów (200 maszyn miało trafić do Iraku w ubiegłym tygodniu). Producenci innych modeli też dostali lub wkrótce dostaną większe zamówienia. To ogromne liczby - pod koniec ubiegłego roku armia USA miała łącznie ok. 2400 robotów wszystkich typów, rok wcześniej zaledwie 150.

Zainspirowany prowizorycznymi konstrukcjami żołnierzy Bombot jest znacznie prostszy i mniejszy niż Talon (waży 7,5 kg), ale za to można go szybko wyprodukować. W dodatku kosztuje zaledwie 5 tys. dol., podczas gdy Talon aż 140 tys. dol.

Żołnierz idealny?

Pentagon chce, by do 2015 r. jedna trzecia pojazdów w armii amerykańskiej była robotami. W większości będą one zapewne służyły do transportu zaopatrzenia (jedna czwarta amerykańskich strat w Iraku jest efektem ataków na konwoje). Oprócz Crushera bądź jego następcy zadanie to będą wykonywać m.in. bezzałogowe ciężarówki. Prototyp takiego samochodu o nazwie Terramax był w styczniu testowany na pustyni w Arizonie.

Masowe zastosowanie robotów, w tym uzbrojonych, do wykonywania najbardziej niebezpiecznych zadań ma zmniejszyć straty wśród żołnierzy. Da ono jednak dowódcom także inne korzyści. Robot jest fanatycznie zdyscyplinowany (pomijając np. zawieszenia systemu) i nieustraszony. Nie trzeba go ratować, gdy zostanie "ranny" bądź wpadnie w ręce wroga. Nie trzeba słać listu do rodziny, gdy zostanie zniszczony. Może czuwać całymi dniami, nie męczy się, nie tęskni za domem, nie potrzebuje rozrywek, nie wszczyna burd w kantynach, a gdy jest niepotrzebny, można go zamknąć w garażu, gdzie będzie cierpliwie czekał na kolejne zadanie.