W wygłoszonym w poniedziałek telewizyjnym orędziu król, który rok temu zawiesił demokrację w Nepalu i wprowadził stan wyjątkowy, uległ żądaniom Sojuszu Siedmiu i setek tysięcy ich zwolenników. Zgodził się przywrócić rozwiązany jeszcze w 2002 r. parlament oraz oddać politycznym partiom rządy odebrane w lutym 2005 r.
W tej sytuacji sojusz siedmiu opozycyjnych partii, które kierowały kampanią obywatelskiego nieposłuszeństwa, odwołał wtorkowy wiec. Po trzech tygodniach strajków, ulicznych demonstracji i zamieszek do nepalskiej stolicy Katmandu wrócił spokój.
Sojusz Siedmiu wybrał spośród siebie nowego premiera. Tym, który weźmie na siebie ciężar reanimowania nepalskiej demokracji, pogodzenia jej z monarchią, a także maoistowską rebelią, ma być weteran nepalskiej polityki, wielokrotny szef rządu 85-letni Giridża Prasad Koirala chory na serce, nadciśnienie i astmę.
W 1990 r. Koirala kierował ulicznymi demonstracjami, które wymusiły na ówczesnym królu Birendrze zgodę na przywrócenie demokracji, został też pierwszym premierem pierwszego demokratycznego rządu.
15 lat demokracji w Nepalu okazało jednak epoką wyjątkowego bałaganu, politycznych kłótni, frakcyjnych wojen, schizm, nieustannego obalania rządów i powoływania nowych. - Walka o demokrację wychodzi nam zdecydowanie lepiej niż posługiwanie się nią w życiu codziennym - mawia Kunda Dixit, redaktor naczelny gazety "Nepali Times".
Sam Koirala był premierem cztery razy, zanim w lutym 2005 r. król Gyanendra rozpędził polityków, ich partie i ogłosił stan wyjątkowy.
Koirala stanie na czele rządu jedności. Jego gabinet wraz z parlamentem, który zbierze się w najbliższy piątek, ma przygotować wybory zgromadzenia konstytucyjnego i przyjęcie nowej ustawy zasadniczej określającej dalszą rolę monarchy.
Ma też przygotować zgodę z maoistami. W wyniku wywołanej przez nich w 1996 r. wojny domowej zginęło kilkanaście tysięcy ludzi, a większość kraju przeszła pod kontrolę rebeliantów.
Maoiści, którzy wystąpili zarówno przeciwko królowi, jak demokratycznym rządom, jesienią ubiegłego roku sprzymierzyli się z Sojuszem Siedmiu i zgodzili się - na razie - nie przenosić wojny do doliny Katmandu i samej stolicy. Posłali jednak do miasta tysiące swoich ludzi, którzy podczas demonstracji należeli do najbardziej wojowniczych.
Teraz przymierze z Sojuszem Siedmiu zostało wystawione na próbę. Maoiści zapowiedzieli, że będą walczyć, aż król ustąpi z tronu. Na początek zamierzają ogłosić blokadę Katmandu i wziąć królewską stolicę głodem.