Moskiewscy radni boją się prezerwatywy

Proszą Władimira Putina o przegnanie z Rosji międzynarodowych organizacji walczących z epidemią HIV/AIDS. - Będziemy propagować tradycyjne wartości duchowe. Prezerwatywy zaniżają dzietność - mówią radni

Apel moskiewskiej Dumy do prezydenta Władimira Putina nawiązuje do nowego prawa o organizacjach pozarządowych, które zezwala na delegalizację grup "zagrażających interesom narodowym Rosji". Moskiewscy radni tłumaczą, że międzynarodowe organizacje pozarządowe deprawują Rosjan (w tym małoletnich), namawiając ich do stosowania prezerwatyw, zamiast wychowywać we wstrzemięźliwości i tradycyjnych wartościach rodzinnych. Uchwałę poparła nawet po bolszewicku pruderyjna opozycja komunistyczna.

Niektórzy moskiewscy deputowani oskarżają też organizacje pozarządowe o realizowanie - rzecz jasna za zachodnie pieniądze - "ukrytych celów", czyli dążenie do dalszego ograniczenia liczby urodzeń w cierpiącej kryzys demograficzny Rosji. Rosyjscy społecznicy walczący z HIV/AIDS przywykli do podobnych argumentów, za pomocą których już wielokrotnie przeganiano ich z miast na zapadłej rosyjskiej prowincji. Nie kryją jednak zaskoczenia, że podobne poglądy bez żenady głosi się w 12-milionowej stolicy europejskiego kraju. Dotychczas w Moskwie przeciw reklamom środków antykoncepcyjnych protestowała wyłącznie Cerkiew prawosławna, w tej sprawie słuchana jednak tylko przez nielicznych Rosjan.

Dobre samopoczucie moskiewskiej Dumy zaskakuje, bo w Rosji każdego dnia wirusem HIV zakaża się blisko stu ludzi. Nawet eksperci rządowi przyznają, że w kraju żyje ponad milion zakażonych HIV (w Polsce ok. 30 tys.), a kosztownych leków przeciw AIDS potrzebuje obecnie od 40 do 55 tys. nosicieli. Jednak wzdychająca do imperialnej wielkości Rosja gwarantuje je tylko 3,5 tys. zakażonych. Terapia, którą za darmo bądź po przystępnej cenie otrzymuje się w całej Europie, pozwala dożyć z HIV starości, natomiast jej brak oznacza ryzyko śmierci na AIDS, czego obecnie doświadczają głównie mieszkańcy Trzeciego Świata.

Organizacje pozarządowe od wielu lat wyręczają władze w prewencji HIV i opiece nad wieloma nosicielami i chorymi. Kreml dopiero niedawno dostrzegł wagę problemu i zapowiedział na ten rok dwudziestokrotne zwiększenie wydatków (do 110 mln dol.) na walkę z epidemią. Rosyjscy społecznicy podczas każdej dyskusji o AIDS w Rosji mówią jednak o swym lęku przed głupotą części urzędników i lokalnych polityków.

Wciąż zdarza się bowiem, że władze regionalne odmawiają przyjmowania darmowych leków od organizacji zagranicznych, bo "nie mają pieniędzy na pensje dla lekarzy", którzy mieliby podawać te specyfiki nosicielom HIV. Inne - jak radni w Moskwie - uważają, że prezerwatywa jest dla Rosjan szkodliwsza od AIDS.