Plakat Radykalnej Akcji Twórczej przedstawiający ojca Rydzyka i braci Kaczyńskich utrzymany w nazistowskiej stylistyce nie został przyjęty na wystawę w Muzeum Plakatu. Artyści rozkleili go na ulicach Wilanowa.
Radykalna Akcja Twórcza to trójmiejska grupa ulicznych twórców. Zawsze występują anonimowo, w maskach. Można się z nimi kontaktować tylko e-mailem poprzez ich stronę internetową.
RAT została zaproszona na wystawę w Muzeum Plakatu "Postery post_ery" inaugurującą obchody 40-lecia Biennale Plakatu. Ekspozycja, którą można oglądać w muzeum od początku kwietnia, prezentuje najlepszych twórców niezależnych billboardów, vlepek, murali, szablonów, działających na ulicach, ukrywających się pod pseudonimami.
- Wiedzieliśmy, kogo zapraszamy. RAT znany jest z plakatów o radykalnym politycznym przesłaniu - mówi kuratorka wystawy Katarzyna Matul. Nikt nie wymagał od RAT-u, by wcześniej przesyłał prace do zatwierdzenia. Jednak RAT swój plakat wysłał. Widniała na nim twarz ojca Tadeusza Rydzyka i bracia Kaczyńscy, z których jeden ubrany był w mundur stylizowany na mundur SS. Całość wieńczy wypisane gotykiem hasło "Jeden naród, jeden kościół, dwóch wodzów".
"Od początku sugerowano nam, że byłoby dobrze, aby praca, którą zamierzamy wystawić, nie była związana z krytyką obecnej nomenklatury. Biorąc pod uwagę prośby kuratorów, z premedytacją przedstawiliśmy projekt afirmujący aktualną władzę" - napisali RAT-owcy na swojej stronie internetowej.
Jak twierdzi kuratorka, plakat był celowo aż tak ostry, by sprowokować muzeum. - Tu nie chodzi o żadną cenzurę - wyjaśnia Katarzyna Matul. - Ta praca jest po prostu ewidentnie faszystowska i obraźliwa. I nieważne, czy dotyczy braci Kaczyńskich, Donalda Tuska czy kogoś zupełnie anonimowego. Pewnych granic przyzwoitości nie można przekraczać. A artyści chcieli jedynie wywołać sensację.
Twórcy z RAT-u odpowiadają w e-mailu: "Mundur jest symbolem porządku, a sutanna czystości moralnej. Przedstawione przez nas postacie są to jedyne na dzień dzisiejszy autorytety. Wzorce te mogą przynieść Polsce odrodzenie prawdziwie słusznych wartości".
Prowokują dalej. Na stronie internetowej przytaczają fragment listu otrzymanego od kuratorki wystawy. Czytamy w nim: "No cóż, powiem wprost, jeśli pokażemy waszą pracę na wystawie, to będziemy mieli straszne kłopoty z dostaniem dotacji, PiS nas pogrąży i tak się skończy nasza zabawa w Biennale. Jak widzicie, niestety jesteśmy zależni od tych panów, których przedstawiacie na swoim projekcie. ... Czy macie jakiś inny pomysł mniej, hmmm, dosłowny?".
- To była prywatna korespondencja, nie wiedziałam, że ten list w tak bezczelny sposób ujawnią i wyjmą z kontekstu wygodne dla nich zdania - denerwuje się Katarzyna Matul.
Odrzucony plakat RAT-owcy porozklejali w warszawskim Wilanowie po partyzancku, na okolicznych billboardach
Całe nasze życie jest dość radykalne. Ostatnio kandydat na wicepremiera na oczach całej Polski zadeklarował, że da dziennikarzowi w papę. Ten plakat jest aluzją, która może się kojarzyć z filozofią prezentowaną przez braci Kaczyńskich, mianowicie z filozofią państwa narodowego.
W naszej pamięci natomiast wszystko, co jest endeckie, kojarzy się z bardzo złymi praktykami z ubiegłego wieku. Jak rozumiem, ten plakat wyraża pewien dość powszechny lęk i w tym sensie popieram takie uliczne asocjacje.
Dyskusja na temat obecnego państwa i kierunku, w którym ono zmierza, jest konieczna. Przecież już mamy zalążki cenzury. A to z kolei sprawia, że strasznie boimy się, by nie obrazić księdza jednego czy drugiego. Mamy więc namiastkę państwa narodowo-kościelnego, które dziś jest przecież archaizmem.
Nie można mnie nazwać przyjacielem braci Kaczyńskich ani ojca Rydzyka. Nie posunąłbym się jednak do tak mocnego stwierdzenia, do jakiego posunęli się ci młodzi ludzie. Skojarzenie z narodowym socjalizmem jest stanowczo zbyt mocne.
Trzeba pamiętać jednak o tym, że głos ulicy jest bardziej radykalny, ostry. A siłą radykalnych haseł jest to, że zwracają na siebie uwagę. Pokazują też zwykle jakiś problem. I jeśli młodzi ludzie tak czują, mają takie skojarzenia, to politycy powinni odczytać to jako sygnał, na który nie tylko nie wolno się obrażać, ale którego nie wolno bagatelizować.
Tak jak powiedziałem, choć skojarzenia z faszyzmem są zbyt mocne, byłbym daleki od tego, żeby kneblować artystom usta.