Janerka jedzie rowerem dookoła Iraku

Przerabiali mi refren: "Flaga na maszt, Irek jest nasz, a Robert jest wielce OK". To prostacka szydera - mówi Lech Janerka. "Rower" - piosenka roku i teledysk roku. W zeszłym tygodniu Lech Janerka dostał za nią branżowe nagrody - Fryderyki. Artysta tłumaczy swój utwór "Gazecie" słowo po słowie.

Jadę na rowerze słuchaj do byle gdzie

Rower mam posłuchaj w taki różowy jazz

Może byś tak Damian wpadł popedałować

Lech Janerka: Muzykę do tej piosenki napisałem w liceum. I jedną frazę: "Jadę na rowerze, co ma osiem kół". Pomyślałem teraz, że to powinno być o wycieczce rowerowej. Różowy jazz? Bożena, moja żona, ma taką różową holenderską "kozę" Taradeję, tak rozklekotaną, że jak się na nią wsiądzie, to zaczyna chodzić jak dixilandowa orkiestra.

Damian to gitarzysta, z którym gram. Ma tak wykwintne imię, że pasowało.

Pedałować? Tak się nazywa czynność jeżdżenia na rowerze. No dobrze, wygłupiam się. Konotacje homoseksualne, kiedy używa się tego słowa, opisując wycieczkę rowerową dwóch facetów, są oczywiste. Powiem, że jeśli chodzi o seksualizm, mój świat nie jest taki prosty. Do 14. roku życia nie rozróżniałem płci. Dziś również poza sytuacjami ekstremalnymi nie rozróżniam - widzę nie mężczyzn i kobiety, ale ludzi.

Ubierz się w obcisłe bo to warto mieć styl

I depniemy sobie ode wsi dode wsi

Może byś tak Damian wpadł popedałować

To żart z obcisłych ubrań rowerzystów. Groteskowo wygląda pan z brzuchem w stroju z kolorowymi napisami Pirelli, Shimano itp. Ale to taka zabawa. Lepsza niż strzyżenie się na łyso, ubieranie się w glany i militaria. Ode, dode - to nie aluzje do Dody, tylko nonszalancja.

Flaga na maszt

Irak jest nasz

A rower jest wielce OK.

Rower to jest świat

To refren. Kiedy układała mi się taka ładna wycieczkowa piosenka, pomyślałem, żeby tę wycieczkę gdzieś przenieść. Telewizja bombardowała nas wtedy historiami z Iraku. Więc zrobiłem z Damiana żołnierza polskiego kontyngentu, którego chciałem namówić na wspólne pedałowanie po Iraku.

Kiedy śpiewałem tę piosenkę znajomym, to przerabiali mi refren: "Flaga na maszt, Irek jest nasz, a Robert jest wielce OK". To dość prostackie. Bo to nie miał być manifest gejowski ani szydera niskich lotów. Ale apoteoza jazdy na rowerze.

Dziki pies Patoldy słuchaj nie gadaj że

Też tam jest a potrafi się wściec

Otóż rower nas ocala jak grom petroladę

To mówi do mnie Damian, bo trochę się boi. "Dziki pies Patoldy" to wymysł moich znajomych, najstraszniejsza istota z dzieciństwa. Spodobało mi się to imię, trochę jak Bartholdy, trochę jak patologia. A chodzi oczywiście o terrorystów.

Petrolada, to lada z petrolem. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie zdjęcie komandosów z Gromu, którzy odbili Irakijczykom platformę wiertniczą. Nasi w hełmach, kamizelkach, w tych wszystkich kevlarach z noktowizorami i goglami. A Irakijczycy stoją w samych ghalabijach, mają kajdanki na skrępowanych z tyłu rękach. I trzymają w nich sandały, żeby im nie zginęły.

Rozumiem, dlaczego my jesteśmy w Iraku. Nawet jeśli to wprowadzanie demokracji za pomocą dzidy, to i tak jestem za demokracją. Ale ten obraz uzbrojonych po zęby komandosów, którzy pokonali facetów w piżamach, uderzył mnie chorym triumfalizmem.

Zup terroru Damian chyba mamy już dość

Deser się należy bo od wojny masz szok

Może byś tak Damian wpadł popedałować

To już mówię ja, namawiam Damiana na oddech. Bo żołnierze w Iraku cierpią na syndrom porażenia akcją.

I to też rozumiem. Sam byłem w wojsku. Kiedy mnie brali, byłem potencjalnym narkomanem o psychice cudotwórcy. Kiedy trzeba było coś zrobić, starałem się zaklinać rzeczywistość. Wojsko mnie nauczyło, że cudów nie ma.

Więc ja ich w tym Iraku naprawdę rozumiem. Nigdy nie byłem pacyfistą.

Ja jestem spoko kolarz

I mam na imię Trish

A oto ludu wola

Cool na maxa full i ekstra

Z powodu karambola

Obsunął mi się strój

I nie wiem czemu wołam

Cool na maxa full i ekstra

Wołam

Jak już jedziemy po Iraku, to spotykamy rowerzystkę. To smutna część. Ona nadała sobie amerykańsko brzmiące imię Patrycja, zdrobniale Trish. Wygląda jak lala z Beverly Hills, to widać na teledysku. I klepie ten młodzieżowy bełkot: cool, na maxa, full i ekstra. Bo jest w szoku i wszystko jej się myli.

W teledysku pojawiają się też irakijscy chłopcy z aerozolami w rękach, sprejują, co się da. Amerykanizują się. Mnie tego trochę szkoda, bo byłem wielkim fanem Sumeru, Mezopotamii, nagrałem kiedyś płytę "Ur". Ale w końcu intencją całej tej akcji było, żeby wciągnąć Irak w orbitę państw demokratycznych. A demokracja to też i graffiti, i sprytne lale na plakatach.

Czy ja jestem cool i ekstra? Niby mam taką pracę, że powinienem być. Ale stroje dostaję od brata. On nosi kurtki od Armaniego, a kiedy już są démodé, to mi je oddaje.

Zawsze są ludzie, którzy nie potrafią się sami określić, tylko podchwytują mody. Ale ja uważam, że lepiej nie oglądać filmów, tylko je kręcić. Lepiej nie czytać gazet, tylko w nich pisać. Lepiej nie słuchać piosenek, tylko je układać. Tacy ludzie wygrywają. Tacy ludzie naprawdę wygrywają. A rower i tak jest wielce OK.