Kultura masowa na Ukrainie przypomina trochę sytuację Belgii. Tak jak Belgia Ukraina jest krajem dwujęzycznym. I tak jak w Belgii jeden z języków ma nieproporcjonalnie duże znaczenie ze względu na obecność wielkiego sąsiada.
Belgia to kraj Flamandów (mówiących językiem niderlandzkim) i Walonów mówiących po francusku. Nawet pisarze flamandzcy często piszą po francusku, bo ten język daje otwarcie na potężny rynek. Podobnie jest z przekładami - zanim znaną powieść przełoży się na język flamandzki, zwykle można ją przeczytać po francusku.
Pisarze fantastyczni mieszkający w Kijowie, jak choćby małżeństwo Marina i Siergiej Diaczenko, piszą fantastykę po rosyjsku. Czytelnicy najczęściej czytają światową fantastykę w rosyjskich przekładach, bo ukraińskie ukazują się później lub wcale. Dla ukraińskich miłośników science fiction najlepsze były lata 60., kiedy szybko wychodziły np. ukraińskie przekłady Stanisława Lema. Potem rozwój ukraińskiej kultury masowej hamowano ze względów politycznych.
Upadek ZSRR wprawdzie usunął bariery polityczne, ale przyniósł bariery rynkowe - ukraińska fantastyka się po prostu opłaca mniej od rosyjskiej, z takich samych powodów, dla których bardziej się opłaca pisać i wydawać literaturę francuskojęzyczną od literatury flamandzkiej.
W ciągu ostatnich kilku lat sytuacja zaczęła się zmieniać dzięki społecznym działaniom grupy zapaleńców organizujących w Kijowie spotkania pod hasłem "Portal" i wydającym pismo pod tym samym tytułem, w którym drukowane są niekomercyjne ukraińskie przekłady fantastyki. Udawało im się też zapraszać gwiazdy światowej sławy - gośćmi tegorocznego Euroconu będą Harry Harrison ("Stalowy Szczur", "Przestrzeni! Przestrzeni!"), Andrzej Sapkowski i Siergiej Pojarkow, ukraiński grafik, który zrobił karierę w USA jako ilustrator książek science fiction.
Pierwszy Eurocon zorganizowano w 1972 roku w Trieście, który wtedy formalnie był wolnym miastem, bezpaństwowym terytorium między Włochami a Jugosławią. Miało to znaczenie symboliczne - europejscy miłośnicy fantastyki spotkali się na terytorium, które teoretycznie nie należało ani do Europy Wschodniej, ani Zachodniej. Chociaż intencją Europejskiego Stowarzyszenia Science-Fiction (ESFS) było wykraczanie poza polityczne podziały czasu zimnej wojny, jedynym Euroconem zorganizowanym w kraju bloku komunistycznego był Eurocon 1976 w Poznaniu (na lata 70. przypadał szczyt fali odkrywania Stanisława Lema na Zachodzie). Na następny trzeba było czekać już do schyłku zimnej wojny - Eurocon 1988 odbył się w Budapeszcie.
Polska gościła jak dotąd imprezę trzykrotnie - poza Poznaniem europejscy fantaści spotkali się też w Krakowie (1991) i Trójmieście (2000). Tylko raz jak dotąd Eurocon odbył się na terenie byłego Związku Radzieckiego - w Wilnie w roku 1996. Ukraiński Eurocon będzie więc najdalej wysuniętą na wschód edycją tej imprezy w całej jej 33-letniej historii.