- Chcemy znaleźć odpowiedź na pytanie, czy to, co się działo w Biedronkach, to były jednorazowe przypadki, czy też był to wyzysk zaplanowany i wprowadzony przez kierownictwo firmy - mówi "Gazecie" minister Ziobro.
Śledztwo nadzoruje Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Dotyczy łamania praw pracowniczych przez spółkę Jeronimo Martins Dystrybucja SA - właściciela ponad 700 sklepów Biedronka. Prokuratorzy rozesłali do komend powiatowych i miejskich policji kilkunastostronicowe instrukcje.
- Mam przesłuchać 15 pracowników. Koledzy mają i dwa razy więcej. Musimy to zrobić do końca kwietnia - relacjonuje policjant z Komendy Miejskiej w Słupsku.
Wśród ponad 30 pytań, które policjanci muszą zadać świadkom, są m.in. takie: czy w Biedronkach łamano przepisy BHP czy kierownicy placówek zmuszali podwładnych do pracy po godzinach czy w firmie istnieje system wyzysku? czy wie Pani/Pan o istnieniu dokumentów, które go wprowadzają?
O wykorzystywaniu pracowników sieci Biedronka głośno zrobiło się w 2004 r. Wtedy zapadł pierwszy wyrok - elbląski sąd nakazał JMD wypłatę 35 tys. zł odszkodowania dla Bożeny Łopackiej, b. kasjerki i kierowniczki sklepu. Łopacka udowodniła, że nie dostała wynagrodzenia za ponad 2 tys. nadgodzin. Firma odwołała się do sądu wyższej instancji i proces dotychczas nie zakończył się.
Obecnie przed sądami toczy się kilkadziesiąt podobnych procesów w sprawie niezapłaconych nadgodzin i o utratę zdrowia wskutek nieludzkich warunków pracy. Podobnie jak w przypadku Łopackiej za każdym razem JMD odwołuje się i dotąd nie zapadł żaden ostateczny wyrok.
Żeby skuteczniej bronić swoich praw, byli pracownicy założyli Stowarzyszenie Poszkodowanych przez Wielkie Sieci Handlowe. W grudniu mec. Lech Obara, pełnomocnik stowarzyszenia, spotkał się z ministrem Ziobro i prokuratorem krajowym Januszem Kaczmarkiem.
Minister obiecał objąć postępowania dotyczące Biedronek szczególnym nadzorem. Krótko potem w Prokuraturze Okręgowej w Gliwicach powołano trzyosobowy zespół kierujący śledztwem.
- Jest wiele symptomów, że w Biedronkach działał zaplanowana machina niemal niewolniczej pracy - mówi Ziobro. - Są korporacje, których jedynym celem jest zysk, a prawa człowieka są w nich nieważne. Nie możemy pozwolić, żeby Polska była traktowana jak kraj trzeciego świata. Poleciłem też, żeby wszystkie czynności zostały wykonane jak najszybciej.
- Szacujemy, że trzeba przesłuchać ponad 20 tys. byłych i obecnych pracowników sieci - mówi Michał Słuczyński, rzecznik gliwickiej prokuratury. - Przestępstwa, których dotyczy dochodzenie, są zagrożone karą do trzech lat więzienia. Musimy się spieszyć, żeby się nie przedawniły - mówi rzecznik prokuratury w Gliwicach.
Czy potrzebne są zeznania aż 20 tys. osób? Jerzy Engelking, z-ca prokuratora generalnego: - Chcemy przesłuchać tak wiele osób, żeby ustalić zakres przestępstwa. Chodzi nam również o porządek - żeby w momencie, kiedy zacznie się proces dowodzenia, a potem proces w sądzie, kolejne przypadki nie dezorganizowały nam działań. Dlatego nie ograniczamy się i zdajemy sobie jednocześnie sprawę, że przesłuchania potrwają długo.