Marianna Olczyk ma 73 lata. Mieszka w podczęstochowskiej wsi - w jednym domu z synem i synową. Od lat są ze sobą w konflikcie. Kobieta wypełnia sobie wolny czas, słuchając Radia Maryja. - Lubię odmawiać przy nim różaniec, uczestniczyć we mszy świętej - mówi.
W czerwcu ubiegłego roku audycja "Rozmowy niedokończone" stała się przyczyną kolejnej rodzinnej awantury. Było po godz. 22. Dźwięki z radia przeszkadzały spać synowi i synowej. Mężczyzna przed godz. 23 wezwał policję. W efekcie emerytka trzy miesiące później stanęła przed sądem grodzkim obwiniona o zakłócanie ciszy nocnej. Nie pomogło tłumaczenie, że mimo interesującej debaty przysnęła i dlatego nie ściszyła radioodbiornika. Została skazana na 50-złotową grzywnę. - Dla sądu to może mało, ale dla mnie - bardzo dużo pieniędzy - narzeka. Twierdzi, że uznano ją za winną z przyczyn politycznych.
Pani Marianna poprosiła o pomoc adwokata i za jego pośrednictwem odwołała się od decyzji sądu. Jednak Sąd Okręgowy w Częstochowie podtrzymał orzeczenie sądu grodzkiego. W uzasadnieniu stwierdził, że "prośby obwinionej nadania sprawie wymiaru religijnego czy politycznego z tego powodu, że słuchała Radia Maryja, nie są przekonujące". Sędzia uznał także, że kobieta nie potrafi umiejętnie uregulować sobie wielu spraw w życiu codziennym i z tego powodu pojawiają się konflikty z mieszkającymi za ścianą członkami rodziny.
Pani Marianna nie daje za wygraną. Zamierza dotrzeć do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro i poprosić, by zbadał jej sprawę. Ma nadzieję, że wniesie on z urzędu kasację do Sądu Najwyższego.