Amnesty International oskarża CIA

Raport Amnesty International na temat tajnych więzień CIA umiejscawia jedno z nich w Europie Wschodniej, ale nie wymienia w tym kontekście Polski

"Możliwe, że tajne więzienie CIA znajdowało się w Turcji, Bułgarii, Rumunii, Albanii, Bośni lub na Słowacji" - stwierdzają autorzy raportu. Konkluzję tę osiągnęli na podstawie analizy czasu przelotów podanego przez trzech Jemeńczyków, którzy siedzieli w tajnym więzieniu w Europie Wschodniej i zostali zwolnieni w ubiegłym roku, co czyni ją, delikatnie mówiąc, bardzo przybliżoną.

Informacje dotyczące wyglądu i organizacji tajnego więzienia podawane przez Jemeńczyków w wielu szczegółach zgadzają się z przedstawionym w ubiegłym roku przez amerykańską telewizję ABC opisem obozu w Polsce, gdzie CIA miała przetrzymywać kilkunastu najważniejszych terrorystów al Kaidy.

Eksperci AI dotarli do Jemeńczyków, którzy spędzili ponad dwa lata w "czarnych dziurach", jak są nazywane obozy CIA, w Afganistanie, Afryce i Europie Wschodniej. W 2005 roku Amerykanie oddali ich w ręce władz Jemenu. Te, nie mogąc im postawić żadnych zarzutów związanych z terroryzmem, wypuściły ich na wolność.

Relacja Jemeńczyków jest pierwszym opisem tajnych obozów CIA sporządzonym nie przez anonimowych agentów służb specjalnych USA, lecz przez więźniów.

Choć Jemeńczycy nie potrafią podać miejsca przetrzymywania, AI wskazała na region Europy Wschodniej na podstawie przybliżonego czasu przelotów, czasu wschodów i zachodów słońca (więźniowie otrzymali wydruk z dokładnymi godzinami, by wiedzieć, o której się modlić) oraz temperatur powietrza zimą i latem.

Według relacji byłych więźniów więzienie było oddalone o kilkanaście minut jazdy samochodem po wyboistej drodze od lotniska. Ich na lotnisko to przewieziono jednak helikopterem po trwającym półtorej-dwie godziny locie. Cele najprawdopodobniej były podziemne, ich zdaniem cały obóz mógł pomieścić nie więcej niż 20-30 więźniów. Wszystkie były albo świeżo zbudowane, albo odremontowane. Mimo braku okien więźniowie dwa-trzy razy dziennie słyszeli lądujące lub startujące samoloty. Najwięcej w środy.

Wszyscy strażnicy, lekarze i przesłuchujący byli Amerykanami. Więźniowie do dyspozycji mieli kilkaset książek i "zachodnie" jedzenie. W więzieniu pierwszy raz jedli np. pizzę.

Jemeńczycy, choć wielokrotnie ostro przesłuchiwani, nie stwierdzili, by byli torturowani.

W swoim raporcie Amnesty przedstawiła także zestawienie około tysiąca przelotów samolotów należących do CIA bądź przez nią czarterowanych. Tylko przy jednym z nich, odrzutowym gulfstreamie, jest podane, że dwa razy lądował w Warszawie. W Czechach samoloty CIA lądowały kilkanaście razy, w Niemczech, Francji i Hiszpanii po kilkadziesiąt, a w Wilk. Brytanii i Irlandii nawet po 100-200 razy.

AI jasno stwierdza, że dziś poza pojedynczymi wyjątkami nie da się ustalić, które z tych lotów można uznać za rutynowe przewożenie urzędników i agentów CIA, a które transportowały więźniów do tajnych obozów.

Organizacja ostro skrytykowała jednak rząd amerykański i rządy zachodnie, że dopuściły do wykorzystywania europejskiej przestrzeni powietrznej w "pozaoficjalny sposób" do przewożenia więźniów, którzy w końcu trafiali do miejsc, gdzie mogli być torturowani. AI zarzuca bowiem Amerykanom, że aby uzyskać zeznania wielu więźniów, transportowali ich do Egiptu, Jemenu, Maroka i innych krajów, gdzie miejscowe władze nie wahają się przed stosowaniem tortur.

Wierzę, że w Polsce nie było więzień CIA