Msza za papieża Jana Pawła II

Polacy raczej w smutnych nastrojach słuchali w poniedziałek Benedykta XVI podczas mszy za Jana Pawła II.

Papież, choć wracał do "ostatniej podróży" swego poprzednika, pocieszał wiernych.

Benedykta XVI słuchało ponad 20 tysięcy pielgrzymów zgromadzonych na zalanym słońcem placu św. Piotra. Oprócz Polaków, którzy przez kilka godzin czekali na papieską mszę, w ostatniej chwili na plac zjeżdżali się zagonieni rzymianie.

- Ten czas się ode mnie należy Janowi Pawłowi II - tłumaczył Andrea, który przygnał na plac na motocyklu.

Polakom nie udzielił się pogodny nastrój rzymskich obchodów rocznicy śmierci Jana Pawła II. - Byłam tu przed pięciu laty. Teraz jest zupełnie inaczej. Wiem, że to nie może już wrócić - mówiła Anna z Warszawy. Uśmiechnęła się na chwilę, gdy na telebimach pokazano współodprawiającego mszę kard. Stanisława Dziwisza.

We włoskiej homilii Benedykt XVI pocieszał wiernych i zachęcał do ufnego podążania drogą, którą przez długie lata wskazywał światu Jan Paweł II. Kazanie zakończył modlitwą do Chrystusa, aby Jego duch umacniał wiernych i był dla nich "źródłem pokoju i radości - tak jak dla Jana Pawła II".

Benedykt XVI wspominał niestrudzoną wiarę polskiego Papieża, która "zadziwiała Jego współpracowników". W pełnych osobistych wspomnień słowach po raz kolejny w tych dniach opowiadał o chorobie i agonii Jana Pawła II.

Ciągłe powracanie przez Benedykta XVI do - jak to nazwał - "ostatniej podróży" polskiego Papieża to dominujący motyw rzymskich uroczystości. Papież nie wspomina ogromnych tłumów, które swą charyzmą pociągał Jan Paweł II, nie nawiązuje do pełnej nadziei młodości, o której tak często mówił jego poprzednik. Dlaczego? Wydaje się, że dla Benedykta XVI najbardziej poruszającym świadectwem było pełne ufności w Boga umieranie Jana Pawła II i właśnie o tym chce mówić światu.

- Zmarły Papież otrzymał wiele talentów i darów duchowych. Przechodząc przez trudności i choroby, stawał się coraz bardziej utwierdzony w wierze - wspominał Benedykt XVI.

Więc choć w mszy uczestniczyli głównie młodzi, papież - podobnie jak jego polski poprzednik - odważnie mówił do nich o wartości cierpienia i trudności, które wypróbowują i umacniają wiarę.

Większość polskich pielgrzymów bezpośrednio po mszy zamierzała wracać do Polski. Czy przyjadą tu znowu?

- W Polsce było chyba bardziej żałobnie. Bardziej po naszemu. Ale tu byliśmy blisko Jego grobu. Blisko miejsca, w którym umierał - odpowiadali. Cześć z nich obiecywała sama sobie, że za rok przywiezie do Watykanu swych bliskich.