Jan Paweł II nie doczekał się zaprosin od rosyjskiej Cerkwi prawosławnej. Tuż po jego śmierci patriarcha Moskwy i Wszechrusi Aleksij II przyznał, że nie żałuje swego uporu. - Są między nami poważne konflikty. Wizyta Papieża byłaby przedwczesna - mówił.
Dziś patriarcha zapewnia, że problemy są bliskie rozwiązania, i obficie cytuje pierwszą encyklikę Benedykta XVI.
- Papież może przyjechać do Moskwy w 2007 r. - mówi nam współpracownik Kurii Rzymskiej. Rozmowy o tej dacie potwierdzają osoby zaangażowane w dialog ekumeniczny w Moskwie.
Solą w oku rosyjskiego prawosławia jest prozelityzm, czyli działalność misyjna katolików na terenach Rusi (Rosja, Ukraina i Białoruś). Cerkiew uważa, że na mocy starożytnej tradycji Ruś wyłączona jest z działania misjonarzy z Zachodu. Boi się przeciągania wiernych do Kościoła katolickiego.
Sęk w tym, że dla Cerkwi prozelityzmem jest również wspieranie ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego, który od XVI w. - przy zachowaniu wschodniego obrządku - uznaje zwierzchność Rzymu. Jan Paweł II wspierał odrodzenie tego Kościoła po 1991 r.
- Grekokatolicy byli dla nas symbolem nie tylko katolickiego, ale i polskiego prozelityzmu. W czasach Jana Pawła II konflikt religijny nałożył się na narodowy - tłumaczy duchowny z patriarchatu moskiewskiego.
Gdy papieża Polaka zastąpił Niemiec, Cerkiew zaczęła cieplej mówić o katolikach. Kard. Kasper, który zajmuje się dialogiem ekumenicznym, przyznał w niedawnym wywiadzie, że stosunki z rosyjskim prawosławiem "szybko się poprawiają".
Aleksij II przystał na powołanie wspólnej komisji, która zbada prawdziwość zarzutów o prozelityzm. Watykan zadeklarował zaś w ub.r., że nie chce odbudowywać hierarchii greckokatolickiej na terenie Rosji. Część rozgoryczonych moskiewskich katolików twierdzi, że ceną za wizytę papieża będzie też odwołanie z Moskwy abp. Tadeusza Kondrusiewicza. Miałby go zastąpić hierarcha niekojarzący się z polskością.