Chiny likwidują handel narządami

W lipcu wejdzie w Chinach zakaz handlowania narządami do przeszczepów. Władze chcą w ten sposób uzdrowić sytuację, jaka panuje w transplantacji takich organów jak np. nerka, serce czy wątroba

Jak się szacuje, w Chinach każdego roku powinno się wykonywać minimum 2 mln transplantacji. Robi się zaledwie 20 tys. operacji. Dlaczego? Z jednej strony dużą rolę odgrywają tu względy kulturowe, niesprzyjające pobieraniu narządów od zmarłych. Z drugiej - Chiny stały się celem swoistej turystyki transplantacyjnej - bogaci cudzoziemcy przyjeżdżają tu i kupują dla siebie narządy, z reguły za ogromne pieniądze.

Teraz zgodnie z nowymi przepisami pobierać i przeszczepiać narządy będzie można tylko w wyspecjalizowanych placówkach, gdzie są odpowiednie warunki do takich operacji. To reakcja na przypadki zgonów wśród cudzoziemców, którzy przyjechali do Chin na płatny zabieg przeszczepu (władze Japonii badają właśnie sprawę ośmiu swoich obywateli, którzy zmarli bądź ciężko zachorowali po zabiegu transplantacji przeprowadzonym na terenie Chin).

Potencjalni dawcy będą musieli też wydawać swoją zgodę na piśmie. Przepis ten jest odpowiedzią na zarzuty, jakie chińskim władzom stawiają organizacje obrony praw człowieka. Twierdzą one, że narządy pobierane są od więźniów, na których wykonano wyroki śmierci - a następnie sprzedawane na wolnym rynku.

Władze Chin stanowczo zaprzeczają tym informacjom. Minister spraw zagranicznych przyznał jedynie, że narządy od więźniów pobrano tylko kilkakrotnie i za ich zgodą.