Jest śledztwo w sprawie Wąsosza

Białostocki IPN wszczął śledztwo w sprawie pogromu Żydów w Wąsoszu przez miejscowych w lipcu 1941 r.

Na początku marca dziennikarka "Gazety"Anna Bikont w artykule "Pięć lat po Jedwabnem" napisała, że IPN nie zajmuje się zbrodniami w Wąsoszu i Radziłowie (miasteczka w Podlaskiem, w których doszło do pogromów podobnych do tego w Jedwabnem). "Sprawa Wąsosza, tej najpotworniejszej zbrodni, jeżeli wypada szeregować zbrodnie pod względem stopnia okrucieństwa - zamordowano tam wszystkich żydowskich mieszkańców za pomocą drągów, kijów, siekier - w ogóle nie została podjęta" - napisała.

Kilka dni później rzecznik IPN Andrzej Arseniuk na stronie internetowej Instytutu podał: "Śledztwo w sprawie zabójstw osób cywilnych dokonanych w okresie 1941-45 w miejscowości Wąsosz i okolicy toczy się od 9 stycznia 2004 r. w IPN w Białymstoku".

Jednak to śledztwo dotyczy zbrodni nazistowskich na ludności cywilnej w Wąsoszu i okolicy w latach 1941-45. A dokumenty historyczne wskazują, że pogromu w Wąsoszu 5 lipca 1941 r. nie dokonała niemiecka żandarmeria, bo wtedy jeszcze jej w miasteczku nie było.

Tydzień po oświadczeniu IPN wszczął odrębne śledztwo w sprawie mordu Żydów w Wąsoszu. Prowadzi je prokurator Radosław Ignatiew (zajmował się sprawą Jedwabnego).

Prokurator Dariusz Olszewski, szef pionu śledczego IPN w Białymstoku: - Zdecydowałem o wyłączeniu wątku żydowskiego do odrębnego postępowania, bo dopiero teraz zaistniały procesowe okoliczności. Śledztwo w sprawie zbrodni nazistowskich właśnie kończymy i za kilka dni zostanie umorzone. Nie można byłoby tego zrobić, gdybyśmy nie wyłączyli wątku żydowskiego, który wymaga wyjaśnień.

Wedle relacji świadków nocą 5 lipca 1941 r. w Wąsoszu kilkunastu mieszkańców zamordowało stu kilkudziesięciu Żydów.