Cała Polska wymienia tramwaje

Nawet kilkaset milionów złotych może dostać Polska od Unii na nowe tramwaje. Szykuje się bitwa o rynek

Jest o co się bić, bo tramwaje to od lat podstawowy środek komunikacji w dużych miastach. Jednak przez lata nie inwestowano w tabor i dziś po kiepskich torowiskach jeżdżą wagony z Konstalu liczące po 20-30 lat, a nawet 40-letnie niemieckie maszyny z demobilu.

Dostęp do unijnych funduszy spowodował ogromne ożywienie wśród dotowanych przez samorządy firm przewozowych. Unia chętnie daje pieniądze na inwestycje w transport zbiorowy, więc miasta ubiegają się o miliony euro. Warszawa dostała blisko 100 mln zł na remont torów w Al. Jerozolimskich i zakup 15 tramwajów. Do Trójmiasta trafi 80 mln zł na budowę nowych linii i kupno trzech tramwajów. Za unijne pieniądze tabor kupują Wrocław i Kraków, a Poznań buduje nową trasę.

W ciągu najbliższych dwóch lat polskie miasta kupią kilkadziesiąt nowych tramwajów. Wszystkie będą zgodnie z europejskim standardem niskopodłogowe. - Polskie przedsiębiorstwa transportowe należą do największych w Europie, zapotrzebowanie na nowy tabor będzie wciąż rosło - uważa dr Andrzej Krych z poznańskiego Biura Inżynierii Transportu. - Zachodni producenci dostrzegli to już dawno, krajowi dopiero się budzą - dodaje.

Do tej pory polskie firmy nie budowały niskopodłogowych tramwajów własnej konstrukcji, jedynie składały zagraniczne. Teraz mają szansę na rozwój, której nie chcą przegapić. Ich atutem ma być cena. Najtańszy tramwaj sprowadzony z Zachodu kosztuje 8 mln zł, a produkowany w Polsce niecałe 6. - Rozwiązania technicznie wszędzie stosuje się podobne - mówi Jerzy Korycki, szef marketingu w bydgoskiej Pesie, która już w lipcu będzie testować prototyp swojego niskopodłogowca. Być może wcześniej światło dzienne ujrzy konkurencyjna konstrukcja z Fabryki Pojazdów Szynowych przy Zakładach Cegielskiego w Poznaniu. To pomiędzy tymi firmami rozegra się bitwa o polski rynek tramwajowy. Niedawno walczyły w przetargu, który ogłosiły Tramwaje Warszawskie. Zwyciężyła Pesa.

Niewykluczone jednak, że niedługo zamiast walczyć, rywale połączą siły. Pierwsze rozmowy w sprawie przejęcia spółki należącej do Cegielskiego przez Pesę już się odbyły. Po takiej fuzji polska firma byłaby bardzo poważnym graczem na europejskim rynku.

Jeśli skonstruowane w Bydgoszczy i Poznaniu tramwaje pomyślnie przejdą testy na torach, to zachodnim producentom trudno będzie konkurować na polskim rynku. We wspomnianym przetargu w Warszawie niemiecki Siemens swój najnowszy tramwaj wycenił na ponad 11 mln zł. Nie bez znaczenia jest także wcześniejsza wpadka tej firmy, która sprzedała Poznaniowi 14 niskopodłogowców Combino z ukrytą wadą konstrukcyjną.

Poważnym rywalem naszych fabryk jest czeska Skoda, której udało się sprzedać 17 niskopodłogowych tramwajów Wrocławiowi. Czesi oferują konkurencyjną cenę - ok. 6,8 mln zł za jeden tramwaj. Jednak zdaniem dr. Krycha z BIT polskich producentów stać na pobicie południowych sąsiadów, bo produkowane w Polsce tramwaje mogą być dużo tańsze.

Za produkcję tramwajów bierze się nawet... poznański producent autobusów Solaris Bus & Coach. Wszedł do konsorcjum, które dostarczy tramwaje do Krakowa. Solaris będzie je budował z kanadyjskim Bombardierem i niemieckim Vossloh Kiepe. Konsorcjum zbuduje dla Krakowa 24 niskopodłogowe tramwaje, a kontrakt opiewa na ponad 42 mln euro. Pierwsze tramwaje pojawią się w Krakowie we wrześniu 2007 r., a ostatnie - wiosną 2008 r. Po krakowskich ulicach jeździ obecnie już 26 podobnych niskopodłogowych tramwajów Bombardiera. Jaka będzie w tym konsorcjum rola Solarisa znanego dotąd z produkcji autobusów? Zmontuje pojazdy, do których Bombardier dostarczy karoserie, a Vossloh Kiepe - osprzęt elektryczny.