Władimir Putin obronił doktorat z ekonomii w petersburskim Instytucie Górnictwa w 1997 r., kiedy był wysoko postawionym urzędnikiem w administracji prezydenckiej Borysa Jelcyna. Doktorat Putina cieszy się od kilku miesięcy sporą popularnością. Obecny prezydent opisał w nim m.in. pomysły na wykorzystanie zasobów surowcowych Rosji dla wzmocnienia jej pozycji strategicznej dzięki częściowej nacjonalizacji handlu ropą naftową i gazem. Zdaniem części obserwatorów pomysły z doktoratu są inspiracją dla obecnej polityki gospodarczej Kremla.
Poczytność dysertacji Putina może się jednak obrócić przeciw jej autorowi, zwłaszcza że zdaniem dwóch ekspertów z Brookings Institution zamiast słowa "autor" powinno się raczej używać "przepisywacz". Według Clifforda Gaddy i Igora Danchenki aż 16 spośród 20 stron najważniejszej części doktoratu przepisano słowo w słowo (bądź z kosmetycznymi zmianami) z książki "Strategic Planning and Policy", którą w latach 70. wydali dwaj profesorowie Uniwersytetu w Pittsburghu William King i David Cleland. Z tej książki ma również pochodzić kilka tabel i diagramów umieszczonych w rozprawie Władimira Putina.
Nowojorscy eksperci, których cytuje "Washington Times" i "Sunday Times", podkreślają, że choć Putin umieścił tytuł przepisywanej książki w bibliografii swej rozprawy, to i tak jest plagiatorem. Dlaczego?
- Nie zaznaczył gigantycznych cytatów. Trudno też mówić o samodzielnej pracy, gdy jej meritum jest zaczerpnięte z innej książki - twierdzą Amerykanie.
Kreml nie skomentował dotychczas doniesień na temat kariery naukowej Władimira Putina. Ale zachodni dziennikarze już teraz wyzłośliwiają się, że w Rosji, która jest rajem dla muzycznych i filmowych piratów, doktorski plagiat prezydenta nie powinien być wielką sensacją.
Rosjanie szacują, że w dzisiejszej Rosji 20-30 proc. prac magisterskich i doktorskich powstaje w firmach wyspecjalizowanych w pisaniu rozpraw za pieniądze. Kupowanie doktoratów jest ponoć dość popularne wśród rosyjskich urzędników, którzy próbują dorównać moskiewskim prominentom. Istotnie, niemal całe kierownictwo Dumy i Kremla (oraz wielu ministrów) to doktorzy. Przykładowo, wiceprzewodniczący rosyjskiego parlamentu Władimir Żyrinowski jest doktorem filozofii.