Wiosna ludów w polskiej dyplomacji

W MSZ czuć wybory. Nawet wiceministrowie myślą o tym, czy nie przenieść się w bezpieczne miejsce - czyli na zagraniczną placówkę. Karuzela z ambasadorami rozkręciła się na dobre

Na początku kwietna zaczną zjeżdżać do Polski pierwsi ambasadorowie z politycznej zmiany warty przeprowadzonej kilka miesięcy temu na zlecenie PiS. Na ich miejsce nie ma wciąż pewnych kandydatur, choć na korytarzach MSZ aż huczy od nazwisk.

Nasze źródła w MSZ potwierdzają, że ambasadorem w Wilnie zostanie publicysta "Wprost" Jerzy Marek Nowakowski. Z kolei Agnieszka Magdziak-Miszewska (b. konsul w Nowym Jorku, a wcześniej doradca ds. zagranicznych premiera Jerzego Buzka) ma pojechać do Tel Awiwu.

Do Londynu wybiera się wiceminister Barbara Tuge-Erecińska. Kolejny wiceminister Janusz Stańczyk chce jechać do Hagi.

Nie wiadomo jednak, kto obejmie kluczowe dla Polski placówki: przy UE, przy NATO, w Berlinie i w Moskwie.

Po starych przyjdą nowi

Jesienią Meller podjął decyzję o odwołaniu dziesięciu ambasadorów. Choć SLD oskarżył Mellera o czystkę, minister bronił się, że nie chodzi o zemstę, tylko o polityczną korektę. Rzecznik MSZ Paweł Dobrowolski przyznał jednak, że czynnikiem decydującym o zakończeniu misji części była "współpraca z wywiadem PRL" bądź "powiązania z PZPR" i starym układem.

Rzeczywiście na liście odwołanych znaleźli się m.in. Andrzej Byrt, ambasador w Berlinie, który przyznał się do współpracy ze służbami PRL, i Maciej Górski, ambasador w Atenach, związany w przeszłości z tajnymi służbami. Podobnie było z Jakubem Wolskim, ambasadorem w Kopenhadze i byłym wiceministrem spraw zagranicznych.

Odwołani zostali też ludzie tzw. starego układu: Zbigniew Matuszewski, ambasador w Londynie, dyrektor generalny służby zagranicznej w gabinecie b. szefa MSZ Włodzimierza Cimoszewicza, Andrzej Załucki, ambasador w Pradze, przedtem w Moskwie, wiceminister MSZ doby Cimoszewicza i Rotfelda, Stefan Paszczyk, ambasador w Argentynie, były prezes PKOl i zaufany Aleksandra Kwaśniewskiego, a także ambasadorowie Wojciech Piekarski (z Tel Awiwu), Janusz Mrowiec (z Algieru), Janusz Jesionek (z Lublany) i Janusz Skolimowski (z Wilna).

Lista powracających ambasadorów zapewne się wydłuży, gdyż do "politycznych" dołączą ci, którym w pierwszej połowie br. kończą się kontrakty. Należy do nich przedstawiciel Polski przy UE w Brukseli Marek Grela (powinien wracać w kwietniu) i przedstawiciel przy NATO Jerzy Nowak.

Kolejka na ambasadora przy Unii Europejskiej

Z rozmów "Gazety" ze źródłami w MSZ i rządzie wynika, że stanowiskiem tym zainteresowany jest wiceminister Stanisław Komorowski, zaufany Mellera. Inne źródła mówią z kolei, że interesuje go placówka w Paryżu.

Jako kandydata na Brukselę wymienia się także Leszka Jesienia, byłego doradcę głównego negocjatora wejścia Polski do UE Jana Kułakowskiego, obecnie pracownika kancelarii premiera.

O tę tekę stara się także dyrektor departamentu UE w MSZ Paweł Świeboda.

Zaletą Komorowskiego jest staż w resorcie od 1989 r. i kwalifikacje. Ale - jak się mówi w alei Szucha - min. Meller "nie wypuści go, bo nie chce stracić swego współpracownika".

Dlatego spore szanse ma Leszek Jesień. Jego pragmatyczny sposób patrzenia na UE odpowiada PiS.

Jak mówią nasi rozmówcy w MSZ, rozwiązaniem brukselskiego pata może być przedłużenie na jakiś czas misji Greli.

Podobnie może być z ambasadorem przy NATO Jerzym Nowakiem. Wiceminister Witold Waszczykowski zaprzecza plotkom, jakoby wybierał się na jego miejsce.

Największy kłopot MSZ ma z Berlinem

Otoczenie premiera wysuwa na miejsce Byrta dyrektora departamentu spraw zagranicznych w kancelarii premiera Krzysztofa Miszczaka.

Min. Meller w Berlinie chętnie widziałby szefa swego gabinetu Marka Prawdę.

Według naszych rozmówców wyjściem z tego klinczu mogłoby być nominowanie na ambasadora Jerzego Margańskiego, szefa departamentu Europy w MSZ.

- Ta sprawa powinna być jak najszybciej załatwiona - mówi nam o ambasadorskich nominacjach Paweł Zalewski (PiS), szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, przez którą muszą przejść wszystkie kandydatury. - W ciągu najbliższego miesiąca spodziewamy się konkretnej listy - dodaje. Na razie wie tylko o jednym nazwisku: Henryk Litwin, który będzie ambasadorem w Mińsku.