José Manuel Barroso spotkał się z Władimirem Putinem w piątek wieczorem w prezydenckiej daczy w podmoskiewskim Nowoogariewie. Szef Komisji Europejskiej zapewniał dziennikarzy, że podczas kolacji z Putinem szczerze mówił o kłopotach rosyjskiej demokracji oraz nadziejach Europy, że "skomplikowana rosyjska transformacja" nie zmierza do "jakiegoś typu" demokracji, lecz do jej pełnej i prawdziwej wersji. Szef KE mówił też o "pragnieniu wolnej Białorusi" i wzywał władze w Mińsku do niestosowania przemocy.
Słowa Barrosa to wyraźne nawiązanie do propagandy Kremla, który coraz częściej tłumaczy tłamszenie praw obywatelskich specyfiką państwa rosyjskiego i sugeruje, że demokracja w Rosji nie musi być dokładnym odwzorowaniem modelu zachodnioeuropejskiego. Dla rosyjskich demokratów te slogany to wyłącznie zasłona dymna dla autorytarnych zapędów Władimira Putina. Kreml nie komentował wczoraj słów Barrosa, których nie usłyszeli zresztą odbiorcy największych - i jednocześnie samocenzurujących się - rosyjskich mediów.
Jednym z głównych tematów nieformalnego spotkania Barrosa i Putina były dostawy ropy naftowej i gazu z Rosji do krajów Unii Europejskiej. Prezydent Rosji zapewniał Barrosa, że Rosja jest godnym zaufania "partnerem energetycznym", ale już kilka dni przed spotkaniem Moskwa - ustami swego ministra energetyki - po raz kolejny odrzuciła możliwość ratyfikowania Karty Energetycznej, która m.in. pozbawiłaby Gazprom monopolu na eksport rosyjskiego gazu (zwiększając bezpieczeństwo dostaw). Putin przyjął zaproszenie Barrosa do spotkania z Komisją Europejską w Brukseli.