Rosja do UE: nie zniesiemy monopolu Gazpromu

Nie ma mowy o zniesieniu monopolu na eksport gazu i jeśli UE chce stabilnych dostaw, to musi gaz zamówić na wiele lat z góry. Taką wizję partnerstwa energetycznego z UE przedstawili przedstawiciele władz w Moskwie.

Przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Barroso będzie rozmawiał w piątek w Moskwie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem o nowym partnerstwie energetycznym. Mówi się o nim, od kiedy Gazprom w czasie konfliktu z Ukrainą po raz pierwszy w historii ograniczył dostawy gazu na Zachód. Gazprom zaspokaja prawie jedną czwartą zapotrzebowania 25 państw UE.

Barroso zapowiedział, że będzie zachęcać Rosjan do ratyfikacji Karty Energetycznej. Oznaczałoby to zniesienie monopolu Gazpromu na eksport gazu. Około jednej piątej gazu w Rosji wydobywają firmy niezależne od Gazpromu, ale tylko on może eksportować. Nie chce też zrezygnować z kontroli nad eksportem gazu z Azji Środkowej, dławiąc konkurencję.

Na ratyfikację Karty przez Rosję naciskała Francja, kusząc Moskwę pieniędzmi na budowę gazociągów. - Ratyfikacja Karty Energetycznej byłaby ważnym sygnałem, że Rosjanie zrobią wszystko, co mogą, aby wesprzeć dostawy energii w sposób zrównoważony i przejrzysty - zachęcał minister gospodarki Austrii Martin Bartenstein.

Jeszcze przed wylotem szefa KE do Moskwy rząd Rosji przekreślił te rachuby. Minister energetyki Rosji Wiktor Christienko wyznał, że Rosja nigdy ze zrezygnuje z monopolu na eksport gazu i nie zliberalizuje swojego rynku. - Nie może być swobodnego dostępu do tego, co już należy do kogoś innego. Czemu miałaby służyć liberalizacja rynku gazowego? Aby gaz w Rosji staniał? Przecież już jest bardzo tani - mówił Christienko. Monopol przekłada się na wycenę giełdową Gazpromu, która przez ostatni rok się potroiła i sięga 200 mld dol. Największymi akcjonariuszami Gazpromu są Rosja i niemiecki koncern E.ON Ruhrgas.

Liberalizacja dostaw gazu z Rosji pomogłaby UE stworzyć konkurencyjny rynek. Wizja Gazpromu jest całkowicie przeciwstawna. Wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew objaśnił stanowisko koncernu metaforą zrównującą prawa "pieszych" - odbiorców gazu - i "kierowców w samochodach" - dostawców. - Nie może być bezpieczeństwa pieszych bez bezpieczeństwa dla kierowców - powiedział Miedwiediew. Jednak w Europie zasady ruchu drogowego chronią pieszych przed kierowcami, a nie na odwrót.