Sonda krąży już nad Marsem

Sonda Mars Reconnaissance Orbiter zaparkowała szczęśliwie na orbicie wokół Czerwonej Planety

W ciągu dwóch lat pracy statek powinien dostarczyć naukowcom dziesięć razy więcej informacji o Czerwonej Planecie niż wszystkie poprzednie misje razem wzięte. Wyznaczy też miejsce lądowania dla kolejnych dwóch amerykańskich statków. Znajdzie także odpowiednie lądowisko dla przyszłej misji załogowej.

Kiedy w piątek wieczorem po przebyciu pół miliarda kilometrów wystrzelona w lipcu zeszłego roku sonda odpalała silnik hamujący, specjaliści z NASA byli pełni obaw. W razie jakiejkolwiek pomyłki w automatycznym manewrze wchodzenia na orbitę nie mieliby czasu na reakcję (sygnał radiowy z Ziemi na Marsa biegnie 12 minut). Orbiter albo poleciałby w przestrzeń, albo spłonął w atmosferze Czerwonej Planety, czyli podzieliłby los wielu wcześniejszych wypraw marsjańskich. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.

Teraz kontrolerów lotu z NASA czekają kolejne schody. Przez pół roku będą obniżać pułap sondy. Docelowo ma ona zacumować na orbicie, po której będzie obiegała Marsa w dwie godziny. Ponieważ statek nie ma zbyt wiele paliwa (naukowcy woleli wykorzystać miejsce na instrumenty badawcze), będzie przechodził co jakiś czas przez górne warstwy atmosfery marsjańskiej i w ten sposób zwalniał, i obniżał lot. To bardzo niebezpieczny manewr i każdy błąd może skończyć się dla sondy źle.