Litewska rafineria Możejki nie dla Orlenu?

Rząd Litwy dogaduje się z kazachskim koncernem naftowym KazMunaiGaz w sprawie rafinerii Możejki

Większościowy pakiet akcji litewskiej spółki chce sprzedać rosyjski koncern Jukos. W grze pozostało dwóch zainteresowanych - firma z Kazachstanu oraz nasz PKN Orlen i prawdopodobnie ta pierwsza kupi rafinerię.

W poniedziałek w Wilnie gościł prezes kazachskiego koncernu Uzakbai Karabalin. Jak donosi dziennik "Lietuvos Rytas", w stolicy Litwy spotkał się premierem Litwy Algidasem Brazauskasem. Podczas spotkania rozmawiano o sprzedaży rafinerii Możejki. Szczegóły spotkania nie są znane, ale litewskie gazety spekulują, że przypieczętowano na nim sprzedaż rafinerii koncernowi z Azji.

Jak to możliwe, skoro wciąż trwa przetarg, w którym uczestniczy PKN Orlen, a polska spółka dała najwięcej?

Rozwiązaniem jest skorzystanie przez Litwinów z opcji pierwokupu. Zgodnie z umową z Jukosem mają do tego prawo. Tyle że do tej pory nie mieli wystarczającej ilości gotówki. Rozwiązaniem ma być pożyczka od Kazachów. Rząd Litwy, kupując od rosyjskiej spółki pakiet akcji Możejek, faktycznie zakończyłby przetarg. Orlen nie mógłby się zaś skarżyć, że procedury zostały złamane.

Jak informuje litewski dziennik, następnym krokiem byłoby oddanie pożyczki przez rząd w Wilnie. Nastąpiłoby to w formie przekazania akcji.

Dlaczego Litwini nie chcą u siebie polskiej spółki? Obawiają się, że Orlen nie będzie w stanie zapewnić dostaw ropy do Możejek, nie dysponuje bowiem własnymi złożami. Unieruchomienie rafinerii oznaczałoby dla Litwy katastrofę finansową, bo zakład wpłaca do budżetu znaczną część podatków.

Nie pomogły tłumaczenia prezesa PKN Igora Chalupca, że polska spółka jest w stanie do Możejek dostarczać ropę tankowcami.

- Wciąż wierzymy, że transakcja dojdzie do skutku. Nie mamy sygnałów, że coś się zmieniło - powiedział nam rzecznik PKN Dawid Piekarz.