Choć paradę w Moskwie zaplanowano dopiero na czerwiec, już wiadomo, że mer się na nią nie zgodzi. Za Rosjanami wstawiają się organizatorzy z całej Europy. W Warszawie początek o godz. 18 pod ambasadą Rosji, ul. Belwederska 25c.
- To było inaczej. Poznałem Mikołaja Aleksiejewa z moskiewskiej organizacji gejowskiej na konferencji gejów i lesbijek w Kijowie. Ja tam opowiadałem o perypetiach naszej parady i jak się ją w końcu udało zorganizować. Byli pod wrażeniem i postanowili zrobić paradę u siebie. Przez jakiś czas wymienialiśmy się e-mailami, dzwoniliśmy do siebie. Aż się okazało, że mer Moskwy Jurij Łużkow kilkakrotnie publicznie powiedział, że nie wyrazi zgody na Paradę i użyje "wszelkich środków", żeby do niej nie dopuścić.
- Organizacja Idaho, czyli International Days Against Homofobia (Międzynarodowe Dni przeciwko Homofobii), postanowiła zrobić demonstracje w wielu miastach na świecie jednego dnia. Pierwsze zgłosiły się Paryż i Londyn. Potem Sztokholm i my.
- Na siedem dni przed. Zawiadomiliśmy ambasadę, że chcemy przekazać list, ale powiedziano nam, żebyśmy go wrzucili do skrzynki na bramie. Aktywiści w Paryżu byli zdziwieni, że mając własne problemy, pakujemy się w pomaganie innym.
- No tak (śmiech). Tłumaczyliśmy Francuzom, że po pierwsze, Putin powiedział ostatnio, że Polacy i Rosjanie to jedna wielka rodzina, więc nie możemy pozwolić, żeby nasi bracia i siostry byli gnębieni. A po drugie, nasza parada się udała też dzięki temu, że dostaliśmy olbrzymie wsparcie z zagranicy, przyjechali przecież politycy, aktywiści. Teraz pora spłacić ten dług międzynarodowy.
- Myślę, że będzie ciekawie. Nie zawsze ciekawie znaczy przyjemnie. Tym razem szykujemy dni kultury z dużym pokazem filmów. Paradę planujemy na 9 czerwca. Wiemy, że w razie czego możemy liczyć na podobny gest solidarności z zagranicy.