Kiedy w styczniu Sylwia Preiss pozowała dla "Playboya", nie myślała o konsekwencjach: - To było moje marzenie, być na okładce, jak Edyta Górniak.
W piątek zdjęcie Sylwii pojawiło się na okładce. Tego samego dnia dowiedziała się od koleżanki, że będzie usunięta ze szkoły - VIII LO w Gdyni.
Dyrektor złożył jej propozycję nie do odrzucenia. - Powiedział mi, że to niemoralne i nieetyczne, i zapytał, "czy sama znajdzie pani nową szkołę, czy mam pani w tym pomóc?" - relacjonuje Sylwia. - Odpowiedziałam, że siebie szanuję. To był akt artystyczny. Nie rozkraczam się na tych zdjęciach przed jakimś facetem.
Dyrektor VIII LO Zdzisław Szudrowicz nie chciał rozmawiać z "Gazetą". Kazał tylko przekazać, że "Sylwia zabrała papiery ze szkoły" i że jego zdaniem "miałaby zły wpływ na koleżanki".
- Zabrałam papiery, bo dyrektor dał mi do zrozumienia, że inaczej będę miała wpis, że zostałam wyrzucona, a wtedy nigdzie mnie nie przyjmą - mówi Sylwia.
Wczoraj przeniosła papiery do prywatnego liceum w Gdyni. Czesne zapłaci "Playboy". - Nie z poczucia winy, ale z wkurzenia - mówi redaktor naczelny Marcin Meller. - Gdybym wiedział, że taka będzie reakcja, poczekałbym, aż zda maturę. Czy gdyby Sylwia pozowała nago studentom ASP też zostałaby usunięta ze szkoły?
Pomorski kurator oświaty Jerzy Ochotny: - Nie widziałem tego pisma, ale jeżeli to zdjęcia artystyczne, a nie pornograficzne, to dziewczyna powinna zostać w szkole do matury. W końcu jest pełnoletnia.
- Wszyscy koledzy mi gratulują i chcą pisać petycję w mojej obronie - mówi Sylwia. - Tylko w domu nie jest za fajnie. Mamie jest przykro. Mówi, że przyniosłam wstyd rodzinie. Ale w końcu to moja mama, więc musi mi wybaczyć.