Największą do tej pory łapówkę w Polsce ujawniła szczecińska delegatura ABW, akt oskarżenia trafił we wtorek do sądu. Przed sądem (z wolnej stopy, wpłacili półmilionowe kaucje) staną znany biznesmen Ryszard M. prowadzący m.in. przygraniczne targowiska oraz dwaj byli radni dwóch kadencji - Janusz W. i Krzysztof T. (obaj najpierw byli w AWS, a później Niezależnym Ruchu Społecznym Mariana Jurczyka).
Radni ci mieli przyjąć od biznesmena gigantyczną łapówkę, której nadano pozory legalnej transakcji. Wcześniej jednak ustawili transakcję sprzedaży miejskiej ziemi, na której stoją teraz hipermarkety Géant i Castorama.
Chodzi o teren przy drodze prowadzącej do przejścia granicznego z Niemcami. W połowie lat 90. Spółdzielnia Mieszkaniowa "Bryza", w której władzach byli oskarżeni radni, kupiła ten teren bez przetargu, bo obiecywała postawić tam osiedle mieszkaniowe. Jednak zamiast zbudować domy, w 1997 r. spółdzielnia przekazała teren Bryzie SA - spółce powiązanej personalnie i kapitałowo ze spółdzielnią.
Kolejny ruch - na wniosek Bryzy SA zarząd miasta namówiony przez radnych zmienia przeznaczenie terenu z mieszkaniowego na komercyjny (zdaniem prokuratury zrobiono to nielegalnie - akt oskarżenia przeciwko zarządowi Szczecina czeka na osądzenie w szczecińskim sądzie od trzech lat).
Ostatni ruch - w 1998 r. Bryza SA sprzedaje ziemię Francuzom z firmy Domy Towarowe "Casino" za ok. 16, 5 mln zł, czyli z zyskiem 10 mln zł. To nie wszystko - mózg całego przedsięwzięcia Ryszard M. (kolega radnych, miał kontakty z Francuzami, był w Bryzie SA) w tym samym dniu dostał od Francuzów przeszło 30 mln zł za nikomu niepotrzebną wiejską ziemię, na której rosną obecnie chwasty.
Zdaniem prokuratury to była prawdziwa zapłata za działkę pod hipermarkety. Połowa tej sumy dziewięć dni później trafiła do kieszeni radnych w zakamuflowany sposób. Jak?
Ryszard M. sprzedał jeszcze inną działkę pewnej firmie. Ona sprzedała ją radnym za 190 tys. zł, a ci odsprzedali ją Ryszardowi M. za 15,6 mln zł. Ostatecznie jednak na konto radnych trafiło 13 mln zł - przyjęcie takiej właśnie łapówki zarzuca im prokuratura.
Śledztwo w tej sprawie poprzedzone artykułem "Gazety" i raportem NIK trwało sześć lat. Eric R. z francuskiej sieci przesłuchany w Paryżu przez tamtejszego sędziego śledczego i oficerów ABW powiedział, że nie wiedział, że za spółką stoją radni, a dwie działki kupiono, "bo były w pakiecie".
Oskarżonych w tej sprawie reprezentują przedstawiciele ekstraklasy szczecińskiej palestry, którzy w czasie śledztwa składali wnioski o umorzenie sprawy, twierdząc, że w ogóle nie było przestępstwa.
Byli radni wycofali się już z polityki. Krzysztof T. jest dziś potentatem na rynku nieruchomości.
Motor przedsięwzięcia biznesmen Ryszard M. zaczynał karierę w latach 70. jako prywaciarz - jego warsztat jako jedyny w Polsce produkował w oborze pod Szczecinem modne wówczas nakładki na zderzaki do malucha, które miały dodawać tym autom szyku. Już po interesie z Francuzami kupił rezydencję na Florydzie, gdzie regularnie bywa. W rozmowie z "Gazetą", śmiejąc się, mówił, że "wszystko jest warte tyle, ile ktoś chce za to dać".