Stepowy barok

Fantastyczną różnorodność i odrębność najnowszej sztuki z Azji Środkowej pokazuje wystawa przeniesiona z Biennale w Wenecji do warszawskiego Zamku Ujazdowskiego. Jest na niej wideo, instalacja i fotografia. Nie ma malarstwa. Malarstwo należy do epoki radzieckiej

Sztuka z Azji Centralnej. Kazachstan, Kirgistan, Uzbekistan

CSW w Warszawie, kuratorzy Wiktor Misiano i Milada Ślizińska

25 lutego - 17 kwietnia

Na filmie wideo Almagul Menlibajewej "Na drodze" goła młoda kobieta biegnie szosą wprost na kamerę, a kiedy jest blisko, pochyla się i coś krzyczy. Co krzyczy? - To przekleństwa, rosyjskie i kazachskie - mówi mi Menlibajewa.

Potem biegnie następna kobieta, a po niej mężczyzna w kapciach, i też wrzeszczą. Na końcu wszyscy siedzą nago na szosie, mężczyzna gra na gitarze, a na asfalcie leżą czaszki baranów. Słychać odgłosy burzy. Po bokach płonie step.

- Baran to zwierzę totemiczne - tłumaczy Menlibajewa, której mówię, że film jest piękny, robi na mnie wrażenie, ale nic z niego nie rozumiem - Baran u Kazachów oznacza życie, a jednocześnie śmierć. Barana się zabija, żeby złożyć z niego ofiarę bogom, co jest okrutne, przecież nikt nie powinien zabijać niewinnego zwierzęcia, ale potem się go zjada, i to jest dobre, bo każdy chce jeść.

Głowy baranów, leżące z wyszczerzonymi równo ząbkami na stoisku kazachskiego targowiska widać m.in. na pokazywanych na wystawie doskonałych zdjęciach Jeleny i Wiktora Worobiewów, artystów z Ałma Aty.

Kazachowie zachowali niektóre rytuały religii szamanistycznej, starszej niż islam i sufizm, jego mistyczny i ekstatyczny nurt. Ludzie z krajów Azji Środkowej mają poczucie własnej kulturowej odrębności oraz wspólnoty sięgającej poza granice własnego kraju, nie tylko obejmującej Kazachstan, Kirgizję i Uzbekistan, ale także Turkmenistan, Tadżykistan, Iran i Pakistan. Nawet jeśli istnieje polityczna różnica między demokratycznym Kazachstanem a rządzonym przez reżim Uzbekistanem.

"Postnomadyzm" - słyszę od Menlibajewej, która mieszka w Ałma Acie, Amsterdamie i Berlinie, ale wcale nie chce i nie musi wybierać między tymi trzema miastami. Menlibajewa jest "post". Wie, dlaczego zabija się barany, ale sama już tego w domu nie robi, jej rodzice - owszem, tak. Mówi mi o sposobie, w jaki w tradycyjnych rodzinach podejmuje się gości. Zabija się barana, odcina mu się głowę, którą gotuje się długo w wodzie. Mężczyzna, który odwiedzi dom, dostaje do zjedzenia oko, kobieta ucho, a dziecko język. Nie wolno odmówić.

Menlibajewa zrobiła też świetny film "Stepowy barok" - opowieść o wschodniej ornamentyce i sylwetce kobiecej. Artystka jest świadoma zarówno kazachskiej tradycji sztuki ludowej, jak i tego, że należy do zglobalizowanego współczesnego świata sztuki. "Stepowy barok", również na poziomie tytułu, jest ironiczny wobec własnej kultury i własnego w niej miejsca.

Kazachstan jest największą z byłych republik radzieckich Azji Środkowej. Ma istniejącą od lat 90. tradycję awangardy. W Ałma Acie działa Centrum Sorosa, które wspiera nową sztukę. Menlibajewa studiowała w Ałma Acie w Instytucie Teatru i Sztuki, jako swego mistrza wymienia Siergieja Masłowa, malarza, performera, konceptualistę.

Inaczej jest np. w Uzbekistanie. To nie jest kraj wolności twórczej. Sztuka mowi o tym w zakamuflowany sposób. Inaczej nie byłaby dopuszczana na wystawy. Doskonały film Wiaczesława Akunowa zrobiony we współpracy z Siergiejem Tychiną nazywa się "Kąt". Widzimy tam mężczyznę, który stanął w kącie w różnych miejscach: przy murze na ulicy, pod ścianą świątyni, w muzeum. To kara czy modlitwa? Pewnie i kara, i modlitwa. Nie widać jego twarzy. Może płacze jak dziecko, a może wykorzystał to przymusowe odcięcie dla wyciszenia i kontemplacji.

Kilka lat starsi od Menlibajewej Kirgizi Gulnara Kasmaljewa i Muratbek Dżumaljew jeszcze w latach 80. pojechali na studia do Rosji. Ona studiowała w Moskwie, on w Leningradzie. Ich artystyczne początki związane są niezależną radziecką sceną artystyczną czasów pierestrojki. Równocześnie z ich powrotem do Biszkeku na początku lat 90. zaczął się w Kirgizji współczesny ruch artystyczny. W tych krajach tak samo jak w Polsce w latach 90. nowatorstwo i orientacja prozachodnia oznaczały wyparcie malarstwa przez nowe media. To cecha krajów w trakcie transformacji.

Kasmaljewa i Dżumaljew pokazują instalację "Transsyberyjskie Amazonki" o podróży kobiet handlarek koleją przez Azję. Film o tym tytule to poruszający dokument, który pokazuje współczesny nomadyzm jako wymuszony przez niewydolną gospodarkę. Kasmaljewa i Dżumaljew są organizatorami kirgiskiego życia artystycznego. W Biszkeku założyli w 2002 ArtEast, organizację służącą propagandzie najnowszej sztuki. W 2004 r. w Biszkeku zorganizowali wystawę "...i inni", na którą przyjechał m.in. rosyjski krytyk i kurator Wiktor Misiano. To właśnie spotkanie dało impuls ekspozycji, którą w tej samej prawie postaci co dzisiaj w Warszawie zaprezentowano po raz pierwszy na Biennale Sztuki Współczesnej w Wenecji latem zeszłego roku.

Wystawa została pokazana tam w wynajętych pomieszczeniach w centrum miasta, poza głównym terenem Biennale, ale przyciągnęła wielu widzów.

Jej autor Wiktor Misiano mówi mi, że kariera wystawiających w Wenecji artystów teraz nagle przyśpieszyła. Wkrótce pojadą na wystawę do Szanghaju, w marcu ich prace będą prezentowane jednocześnie na dwóch pokazach dotyczących sztuki z obszaru postsowieckiego - w muzeum Chiasma w Helsinkach i w Tallinie. Jelena i Wiktor Worobiewowie oraz Almagul Menlibajewa wezmą udział w Biennale w Sydney, Gulnara Kasmaljewa i Muratbek Dżumaljew - w Biennale w Singapurze.

Co się takiego stało?

Misiano: - To był pierwszy tak duży pokaz sztuki artystów z tych krajów na ważnej imprezie międzynarodowej odwiedzanej przez kuratorów światowych wystaw. Był inny niż całe Biennale, bo był polityczny i społeczny, a reszta Biennale, a zwłaszcza zbiorowe międzynarodowe wystawy organizowane przez kuratorki Rosę Martinez i Marię de Corral, były tylko modne, reakcyjne i neoglobalne, bo powierzchownie dotykające współczesnych problemów.

Ta wystawa miała też wpływ na mnie - dodaje Misiano. - Zmieniła mój pogląd na sztukę, którą dziś postrzegam najpierw jako zjawisko estetyczne, a potem polityczne. Bo wypowiedź artysty może być dopiero wtedy brana pod uwagę jako wiarygodne stanowisko polityczne, jeśli zostanie uzasadniona estetycznie. Jak? Na przykład przez takie wartości jak złożoność, a nawet piękno.