Bronisław Komorowski: Myślę bardzo podobnie jak profesor Zoll, bo jestem człowiekiem z natury optymistycznym. Sądzę, że szaleństwa w postaci takiego prostego zanegowania wielkiego dorobku całego pokolenia ludzi Solidarności, III Rzeczpospolitej, które odbywają się także w wymiarze państwa prawnego, nie udadzą się. Mam nadzieję, że to jest tylko epizod, który być może szybciej się skończy niż się zacznie. Standardy europejskie, nowoczesność także w zakresie ustroju, a także pamięć o bardzo świeżym wyrwaniu się Polski z systemu, w którym nie szanowano prawa, nie szanowano praw obywatelskich, jest to pamięć na tyle świeża, że zobowiązuje do obrony tego wszystkiego.
Bronisław Komorowski: Dobrze pan to ujął, to są raczej pomysły, wypowiedzi, a nie czyny.
Bronisław Komorowski: Lepiej rzeczywiście mówić wcześniej, niż potem komentować po nieszczęściu. Nie podoba mi się praktyka w postaci takiego bardzo łatwego grania instytucjami państwa w interesach czysto partyjnych, przykładem jest to straszenie przyspieszonymi wyborami, przy jednoczesnym poruszaniu się na krawędzi naruszania konstytucji. Nie podoba mi się to, co się dzieje wokół instytucji Rzecznika Praw Obywatelskich. W słynnych słowach Jarosław Kaczyński zapowiadał w zasadzie, co rzecznik zrobi, zanim rzecznik został wybrany. To jest coś kompromitującego zarówno rzecznika, zarówno Jarosława Kaczyńskiego, jak i system prawny w Polsce, bo rzecznik jest jednym z fundamentów ustroju demokratycznego i musi być w pełni niezależny, jeśli jest polityk, który zapowiada, co ten rzecznik zrobi to już jest źle. Tym bardziej, że w pomysłach ustrojowych PiS jest już mowa o likwidacji funkcji Rzecznika Praw Obywatelskich. To co mi się bardzo nie podoba, to są słowa Jarosława Kaczyńskiego, który w ramach ferworu walki politycznej powiedział wprost, że zmiany, które będą w składzie sędziów Trybunału Konstytucyjnego otworzą drogę do tego, aby ten trybunał inaczej się zachowywał. Jak rozumiem zachowywał się bardziej po myśli konkretnej siły politycznej. Trybunał Konstytucyjny to też jest fundament demokracji. To wszystko budzi ogromy niepokój. Rzecznik Praw Obywatelskich i Trybunał Konstytucyjny muszą być instytucjami w pełni niezależnymi i tą niezależność powinny szanować wszystkie partie polityczne, bo nigdy nie wiadomo, kiedy ten trybunał okaże się gwarancją ich własnego bezpieczeństwa.
Bronisław Komorowski: Nie można powiedzieć wprost, że wszystkie popieramy, albo wszystkie odrzucamy, bo niektóre z rozwiązań są warte poparcia.
Bronisław Komorowski: Choćby na przykład to.
Bronisław Komorowski: Częściowo tak. Ta formuła immunitetu, która dzisiaj dotyczy parlamentarzystów i prokuratorów i sędziów czasami stanowi osłonę dla różnego rodzaju nieprawidłowości, ale przyznam się, że jeśli się mówi o ograniczeniu immunitetu sędziów, prokuratorów, a nie mówi się o ograniczeniu immunitetu parlamentarzystów, władzy wykonawczej to, to powinno być źródłem niepokoju. Szczególnie wtedy, kiedy minister sprawiedliwości wypowiada się w sposób niesłychanie agresywny i niesłychanie twardy, o systemie sadownictwa, co może zapowiadać jakąś chęć dokonywania tam korekt, z naruszeniem zasad obowiązujących przy podziale władzy w państwie, na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Jeśli chodzi o Jana Rokitę to przypuszczam, że on jest niesłychanie przywiązany do własnego sposobu myślenia. Budował zręby programu dla, jak wtedy się wydawało, mającego nieuchronnie powstać rządu PiS i PO i pewnie dlatego jest mu teraz najtrudniej zachować dystans do pomysłów realizowanych dzisiaj przez rząd PiS. Niewątpliwie nie jest to postawa dominująca w PO.
Bronisław Komorowski: Dominująca postawa jest taka, że bardzo zdecydowanie krytykujemy rząd pisowski i PiS za działania, które mogą oznaczać naruszenie zasady państwa prawnego.
Bronisław Komorowski: Jan Rokita jest osobą bardzo wyrazistą, i niewątpliwie w ramach PO ma pogląd, że należy raczej przyłapywać PiS na barku konsekwencji jeśli chodzi o realizację zapewnień przedwyborczych jak i przyłapywać na niewykonaniu uzgodnień które były efektem uzgodnień zespołu, którym on sam kierował, a które się dzieliły pewnymi rozwiązaniami z kolegami z PiS.
Bronisław Komorowski: Platforma idzie do wyborów wewnetrznych, jest sporo czasów, ale zostały trochę wywołane przez media. Jest rzeczywiście niedokończona pewna dyskusja ideowa w Platformie, ona się rozpoczęła w czasie wyjazdowego posiedzenia klubie, w Ożarowie pod Warszawą, gdzie starły się różne pomysły, i jeden z pomysłów to jest ściganie się po prawej bandzie z PiS, na radykalizm prawicowy, to jest pomysł, który gdzieś jest efektem zaangażowania wcześniejszego w koncepcję budowy wspólnej koalicji z PiS. Są tez pomysły idące w kierunku pogodzenia się z tym, że PO będzie spychana do centrum, być może na forum partii wąsko liberalnej, ale to byłaby realizacja pomysłu, o którym marzy Jarosław Kaczyński, to się kończy 5% poparcia. Jedyną rozsądną formułą, która daje możliwość realnej alternatywy dla PiS, to jest utrzymanie formuły partii konserwatywno liberalnej. Konserwatywnej w wymiarze naszego stanowiska, co do życia społecznego, a maksymalnie liberalnego, jeśli chodzi o rozwiązania gospodarcze. To jest formuła, w której możemy się ustawić jako partia umiarkowanej prawicy. Trzeba by toczyć walkę na kresach prawicowych z PiS, ale jednocześnie rozbudowywać się w centrum po to żeby pokazać lepszą formułę umiarkowanej prawicy, a nie radykalnej jak PiS, lepszej to też bardziej konsekwentnej, która w kwestiach własności zachowuje się jak partia prawicowa, a nie jak socjalistyczna. Lepszej to znaczy wizji permanentnej rewolucji przeciwstawi koncepcję ładu w polityce, w gospodarce i ładu moralnego. Te koncepcje się w PO ścierają, i myślę, że to się rozwiąże przed zjazdem.
Bronisław Komorowski: Ja decyzji nie podjąłem, jest wiele środowisk, które mnie namawia w PO, ale mnie nie interesuje jakaś walka w PO dla samej władzy. Gdyby się okazało, że ta dyskusja dotycząca miejsca partii na scenie politycznej idzie w niedobrym kierunku, ku skrajności, albo liberalnej, albo ścigania się z PiS na radykalizm prawicowy, to być może tak. Ale takiej decyzji nie podjąłem, i mam nadzieję, że nie będę musiał podjąć, ta dyskusja jak sadzę zmierza w dobrym kierunku.
Bronisław Komorowski: Akurat nie, to jest zamysł polityczny, żeby mnie wprasować w postać Pawła Piskorskiego. Piskorski jest jednym z wielu polityków PO, związanym więzami przyjaźni i korzeniami ze środowiskiem Kongresu Liberalno-Demokratycznego, a ja się z tego środowiska nie wywodzę. Wywodzi się Donald Tusk, Grzegorz Schetyna, i wiele zacnych osób w partii, ale to nie jest moja bajka.
Bronisław Komorowski: Myślę, że w momencie, kiedy wyjaśni się ta dyskusja dotycząca miejsca partii na mapie politycznej, jak i dyskusja dotycząca statutu, zasad funkcjonowania partii. Statut tworzony wcześniej daje zbyt duże uprawnienia władzy wykonawczej partii, kosztem regionów. Dotyczy to kwestii możliwości interpretacji statutu przez władze wykonawcze i możliwości rozwiązywania struktur, także kwestii związanych z tworzeniem list, ta dyskusja toczy się w partii, myślę, że ma szansę zakończyć się zwycięstwem wizji bardziej zdemokratyzowanej wewnętrznie partii. I to jest druga okoliczność, która będzie wpływała na to czy ktokolwiek zdecyduje się kandydować na zjeździe. Na razie wszyscy widzą że partia jedzie generalnie dobrze do przodu, i ten kapitał 7 milionów głosów oddanych na Tuska, jest kapitałem wartym, aby na niego dmuchać i chuchać.
Bronisław Komorowski: Kandydatką jest Hanna Gronkiewicz-Waltz. Myślę, że na szczeblu samorządowym jest konieczna konsekwencja, jak w całej polityce.