W inguskich obozach dla uchodźców z Czeczenii Luise Arbour mówiła o "wielkiej i długotrwałej nędzy" ludzi mieszkających od lat w namiotach. Zaś podczas spotkania z władzami Czeczenii w Groznym ostro krytykowała potwierdzone przypadki tortur podczas śledztw oraz porwania ludzi, których dokonują na Kaukazie zarówno służby specjalne, zbrojni bandyci, jak i gangi tolerowane przez władze.
- Drugiego dnia wizyty myślałam, że już wiem, jak rozwiązać tutejsze problemy. Ale teraz nie czuję się upoważniona, aby dawać recepty dla Kaukazu - mówiła Arbour podczas wczorajszego spotkania z pełnomocnikiem prezydenta Putina Dmitrijem Kozakiem.
Decydującym punktem wizyty Arbour będzie - zdaniem rosyjskich obrońców praw człowieka - dzisiejsze spotkanie z prezydentem Władimirem Putinem. - Zdobycie się na publiczne "upomnienie" Putina byłoby niezwykle ważnym precedensem. Świat usłyszałby, co dzieje się w Rosji, a zwłaszcza na Północnym Kaukazie - mówi rosyjski demokrata Dmitrij Diakonow. W znaczący przełom nie wierzy jednak m.in. Oleg Orłow, szef Memoriału - ośrodka dokumentującego m.in. zbrodnie rosyjskie w Czeczenii. - Owszem, Arbour wysłucha wszystkich stron konfliktu. Może nawet sporządzi relację ze swej podróży, ale ONZ nie wyciągnie żadnych konkretnych wniosków - powiedział wczoraj Orłow. Przypominał, że choć Arbour była w Moskwie już przed rokiem, to Rosja i wydarzenia na Kaukazie ze względów politycznych nie stały się tematem dorocznego raportu komisji praw człowieka ONZ.
O spotkanie z Louise Arbour zabiega Ludmiła Aleksiejewa z Moskiewskiej Grupy Helsińskiej. - Chcę usłyszeć od pani komisarz, co myśli o Czeczenii. Jakie są jej wrażenia po spotkaniu z grupą matek ofiar ze szkoły w Biesłanie - wyjaśniała wczoraj Aleksiejewa, która jest przekonana, że nawet jeśli wizyta Arbour nie przyniesie szybkich rezultatów, to będzie moralnym wsparciem dla rosyjskich obrońców praw człowieka. - Potrzebujemy każdego głosu mówiącego prawdę o Rosji - mówiła Aleksiejewa.
Rosyjska prokuratura zapowiedziała wczoraj, że "przyjrzy się legalności" niedawnej decyzji władz Czeczenii o wydaleniu duńskich organizacji pozarządowych, co tłumaczono odwetem za publikacje z karykaturami Mahometa w Danii. - To gest dobrej woli wobec pani komisarz - zapewniał "Gazetę" jeden z pracowników rządu i jednocześnie odmówił komentarza o kolejnym zatrzymaniu pracownika Czerwonego Krzyża na Kaukazie.