Ciężkie chwile przeżywa zbuntowana matka Jadwiga Ligocka z Kazimierza Dolnego. W ostatnim tygodniu odeszły dwie kolejne zakonnice. - Spotkałem je na przystanku autobusowym - mówi pan Tadeusz, sąsiad betanek. - Nie miały habitów. Gdy pytałem, co się stało, były wyraźnie zdenerwowane. Powiedziały, że życie zakonne okazało się dla nich zbyt ciężkie.
Watykan ostatecznie odmówił przywrócenia siostry Jadwigi na stanowisko matki generalnej betanek. Była to odpowiedź na list, który zbuntowane betanki wysłały do papieża. Jadwiga Ligocka straciła stanowisko prawie rok temu, bo kierowała zakonem na podstawie objawień Jezusa i Ducha Świętego, choć Kościół nigdy tego nie uznawał. Ligocka zabarykadowała się ze zwolenniczkami w domu w Kazimierzu i zerwała kontakty ze światem zewnętrznym.
Mieszkańcy z żalem wspominają betanki sprzed kilku lat. - To był otwarty zakon, nowocześnie prowadzony - mówi pani Małgorzata. - Były dwie siostry, które uczyły młodzież języków obcych. Grały na gitarze. Zawsze można tam było wpaść na herbatę. - Bramę zamykały dopiero po dziesiątej - dodaje pan Stanisław, sąsiad sióstr. - A jak szły na mszę, to trzeba było z drogi uciekać, żeby nie zdeptały.
Brama klasztoru pozostaje szczelnie zamknięta i dla księży z kurii, i dla dziennikarzy. - Nie będziemy odpowiadać na żadne pytania - mówią siostry przez domofon.