Czarnecki: rekonstrukcja gabinetu za 3 miesiące

- Rekonstrukcja gabinetu już za trzy miesiące - przewiduje Ryszard Czarnecki z Samoobrony. Powód? Konflikt między premierem Marcinkiewiczem a szefem PiS Jarosławem Kaczyńskim. - Nie ma żadnego konfliktu - odpiera wiceprezes PiS Adam Lipiński. - To atak, by zmniejszyć poparcie dla PiS

Renata Grochal: Najpierw Andrzej Lepper chce do rządu, później chce stanowisk tylko w agencjach rządowych. A w obliczu groźby wcześniejszych wyborów rezygnuje już nawet z tego. Teraz znowu chcecie do rządu, skąd ta zmiana?

Ryszard Czarnecki, europoseł Samoobrony: Jesteśmy otwarci na koalicję rządową z PiS. Ale w tej chwili znajdujemy się na etapie narzeczeństwa, czyli paktu stabilizacyjnego. Wszelkie zmiany tego układu należą do PiS.

Sądzę, że dynamika sytuacji w tej partii wymusi rekonstrukcję rządu. Widać, że Jarosław Kaczyński przeszedł do politycznej ofensywy. Do tej pory zajmował się tworzeniem zaplecza parlamentarnego dla rządu, a mniej nim samym. I okazało się, że decyzje premiera Marcinkiewicza nie zawsze mu się podobają.

Które decyzje ma Pan na myśli?

- Chodzi o spory kompetencyjne między ministrami, na przykład między kojarzonym z Jarosławem Kaczyńskim koordynatorem ds. służb specjalnych Zbigniewem Wassermannem i kojarzonym z premierem Marcinkiewiczem ministrem obrony narodowej Radkiem Sikorskim, którego jeszcze do rządu Jerzego Buzka wprowadzał bliski premierowi Wiesław Walendziak.

Konflikty interesów między Jarosławem Kaczyńskim a premierem dotyczą też obsady stanowisk w radach nadzorczych i zarządach spółek skarbu państwa. Marcinkiewicz forsuje swoich ludzi, co nie podoba się Kaczyńskiemu.

Dowodem może być wyraźne opóźnianie przez premiera obsady stanowiska ministra skarbu. Marcinkiewicz przez kilka tygodni grał na to, żeby samemu pełnić tę funkcję i wykorzystywać ją do obsadzania spółek swoimi ludźmi.

Które spółki premier obsadził swoimi ludźmi?

- Do rady nadzorczej PGNiG wprowadził Wojciecha Arkuszewskiego, doradcę Jana Rokity. Dla Jarosława Kaczyńskiego, jak twierdzą politycy PiS, było to duże zaskoczenie.

Kolejnym było wprowadzenie do rady nadzorczej Rafinerii Lotos Jana Szomburga, sztandarowej postaci środowiska liberałów gdańskich, blisko związanego z Januszem Lewandowskim, obecnie eurodeputowanego PO.

Trzecia sprawa to obsada KGHM. Premier chciał tam wprowadzić swoich ludzi z Wielkopolski: najpierw Jacka Krawca, byłego prezesa Impexmetalu i Elektrimu, ostatnio współtwórcę programu gospodarczego PO, a potem Tomasza Ździebkowskiego, naukowca z Poznania, o którego Marcinkiewicz do ostatniej chwili walczył jak lew.

Nominacje te miał telefonicznie zablokować sekretarz stanu w kancelarii premiera i bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego Adam Lipiński.

Skończyło się na tym, że na p.o. prezesa oddelegowano z rady nadzorczej Krzysztofa Skórę, lokalnego działacza PiS z Legnickiego i kandydata do Sejmu z listy PiS, uchodzącego za człowieka bliskiego Lipińskiemu.

Następnym przykładem jest sprawa Polskiej Organizacji Turystycznej, do której ku zaskoczeniu obu braci Kaczyńskich zamiast uzgodnionego wcześniej Andrzeja Jaworskiego, byłego dyrektora departamentu w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego, wybrano wiceministra gospodarki Tomasza Wilczaka.

Ostatni przykład to Polkomtel. Marcinkiewicz przeforsował na prezesa b. ministra finansów w rządzie AWS Jarosława Bauca, czym znów zaskoczył Jarosława Kaczyńskiego. Trudno, żeby podobało się prezesowi PiS powołanie na kluczowe stanowisko w państwowym biznesie osoby będącej żywym przykładem "AWS-yzacji" rządu PiS.

To są przykłady świadczące o konflikcie między premierem a prezesem PiS. Doprowadził on do powołania na ministra skarbu Wojciecha Jasińskiego, człowieka zaufanego Jarosława Kaczyńskiego.

Sądzi Pan, że Jarosław Kaczyński chce sterować premierem?

- Premier Marcinkiewicz jest potrzebny PiS-owi, bo jest najpopularniejszym politykiem w Polsce i Jarosław Kaczyński będzie chciał wykorzystać to dla PiS. Tyle że miesiąc miodowy premierów w Polsce trwa około roku. Genialny PR premiera może wystarczyć na kilka miesięcy, ale w sposób naturalny ta popularność będzie kruszeć. Wtedy PiS będzie rozważał rekonstrukcję rządu.

Jeden z posłów tej partii mówił mi nawet kilka dni temu o rekonstrukcji rządu planowanej za trzy miesiące. Mówi się o małej rekonstrukcji - bez wymiany premiera - albo dużej - z wymianą Marcinkiewicza włącznie.

Nowy rząd miałby być odwzorowaniem paktu stabilizacyjnego?

- Na pewno mogłaby do niego wejść Samoobrona, ale logiczne wydawałoby się, żeby był to też LPR.

W środowisku PiS jako ewentualnych następców premiera Marcinkiewicza wymienia się Ludwika Dorna, Zbigniewa Ziobro, ale też szefa Kancelarii Prezydenta Andrzeja Urbańskiego.

A Jarosława Kaczyńskiego?

- Na pewno taka możliwość istnieje. Ale on zdaje sobie sprawę, że bycie premierem w Polsce to ciężki kawałek chleba, który w dłuższej perspektywie może dać obniżenie popularności. Dlatego nie sądzę, żeby się do tego palił. Tym bardziej że jego brat bliźniak jest prezydentem, i to byłoby wykorzystywane.

Samoobronie spieszy się do rządu

Dla Gazety

Adam Lipiński, wiceprezes PiS i sekretarz stanu w kancelarii premiera

Nic nie wiem o tym, żeby była planowana rekonstrukcja rządu, na pewno nie w ciągu najbliższych miesięcy. Takie sugestie ze strony polityka Samoobrony odbieram jako wypowiedzi politycznego konkurenta, któremu zależy na zmniejszeniu poparcia dla PiS.

Mimo podpisania paktu stabilizacyjnego Samoobrona i LPR to ciągle nasi konkurenci. Myślę, że niektórym politykom bardzo się spieszy, żeby wejść do rządu. Ale gdybyśmy chcieli w rządzie Samoobronę lub LPR, nie podpisywalibyśmy paktu stabilizacyjnego.

Za całkowicie nielogiczną uważam wymianę premiera. Jest najpopularniejszym premierem III RP, choć nasi polityczni przeciwnicy od początku sugerowali, że nie będzie mógł samodzielnie rządzić, bo Jarosław Kaczyński będzie pociągał za sznurki z tylnego siedzenia. Okazało się jednak, że Marcinkiewicz doskonale sobie radzi.

Sugerowanie, że ma jakiś konflikt z Jarosławem Kaczyńskim, to całkowita konfabulacja. Obsada spółek skarbu państwa od zawsze budzi kontrowersje. I nic dziwnego, że przenoszą się one również na polityków.

Jeśli chodzi o wybór zarządu KGHM, nie zablokowałem niczyjej nominacji. Wycofanie wcześniejszych kandydatów było decyzją premiera opartą na informacjach, które zdobył. Myślę, że ostatnia nominacja Wojciecha Jasińskiego na ministra skarbu jest dowodem na to, że nie ma żadnego konfliktu między premierem a prezesem PiS na tle obsady spółek skarbu państwa.

not. groh