- W Polsce prywatyzacje prowadzono za szybko, i to nie bardzo służyło interesom gospodarki polskiej. W związku z tym uważam, że z prywatyzacją nie ma co się spieszyć. Nie należy też pozbawiać państwa kontroli nad tym, co się będzie w spółkach działo - mówił Jasiński w grudniowym wywiadzie dla "Gazety".
Sugerował, że państwo lepiej zarządza spółkami niż prywatni właściciele. Latem zeszłego roku Jasiński krytykował pomysł fuzji banków Pekao i BPH (miała być ona efektem połączenia włoskiego UniCredito i niemieckiego HVB). Jasiński powiedział wówczas, że połączenie tych banków źle służyłoby polskiej gospodarce. Wczoraj, już po nominacji, podtrzymał krytyczną opinię na ten temat.
We wrześniu, wraz z innymi posłami PiS, Jasiński opowiadał się za utrzymaniem polskiej kontroli nad Bankiem Ochrony Środowiska. Ostatecznie szwedzki akcjonariusz - SEB - sprzedał swoje akcje BOŚ i wycofał się z Polski. Jasiński jest też zwolennikiem ustawy kominowej ograniczającej pensje kierownictwa spółek z większościowym udziałem skarbu państwa (jego poprzednik Andrzej Mikosz był jej przeciwny).
W Płocku Jasiński uchodzi za przyjaciela domu Kaczyńskich. Studiował z braćmi prawo na Uniwersytecie Warszawskim. - Lech i Jarosław byli u nas może ze dwa lub trzy razy. Jednak nigdy razem - mówi żona nowego ministra skarbu Ewa.
Jasiński pochodzi z podpłockiego Gąbina (urodził się w Gostyninie). Po studiach pracował w banku PKO, a od połowy lat 70. w Urzędzie Miasta Płocka, m.in. w dziale zajmującym się wydawaniem dowodów osobistych, organizacją wyborów, kolegiami ds. wykroczeń. Należał też do PZPR, a jego żona Ewa pisała korespondencje do "Trybuny Ludu". Ówcześni płoccy działacze partyjni mówią chórem: - Pamiętamy Wojtka, czasem zajrzał, pogadał. Ale nigdy nie działał.
Sam Jasiński w oficjalnych biogramach pomija pezetpeerowski epizod. Jego żona Ewa o pracy w "TL" mówi otwarcie: - To była dobra szkoła dziennikarstwa. Sprawami politycznymi korespondenci się nie zajmowali.
Na początku lat 80. Jasiński trafił do Powszechnej Spółdzielni Spożywców "Zgoda", gdzie został kierownikiem domu towarowego. Zakładał tam "Solidarność", był delegatem na pierwszy zjazd regionalny. Po wprowadzeniu stanu wojennego rzucił legitymację partyjną. W 1986 r. wyjechał na 2,5 roku do USA. Po powrocie w 1990 r. został pełnomocnikiem rządu ds. reformy samorządu terytorialnego w województwie płockim, a potem kierował warszawską delegaturą NIK. Gdy Lech Kaczyński został ministrem sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka, Jasiński został wiceministrem. Poseł IV i V kadencji, został przewodniczącym sejmowej komisji finansów.