Europarlament nie przeprosi za karykatury

Ostra reakcja Parlamentu Europejskiego w sprawie karykatur Mahometa. - Arabowie nie mają prawa domagać się, by europejskie rządy wpływały na wolność słowa, nawet jeśli chodzi o krytykę religii - stwierdzili eurodeputowani. I tak samo jak Komisja Europejska zapewnili o pełnej solidarności z Duńczykami

Eurodeputowani debatowali w środę o kryzysie w stosunkach Europy ze światem muzułmańskim wywołanym publikacją karykatur Proroka w zachodnioeuropejskiej prasie - po raz pierwszy w duńskim dzienniku "Jyllands-Posten".

Gdy karykatury przedrukowała gazeta norweska, w wielu krajach muzułmańskich zawrzało - w Strefie Gazy, w Damaszku i Teheranie demonstranci zaatakowali unijne, a zwłaszcza duńskie, placówki dyplomatyczne; w kilku krajach regionu zaczął się bojkot duńskich towarów.

Unia twardnieje?

Początkowo reakcja Unii była nijaka i dopiero w ostatnich dniach jej przedstawiciele wykazali się większym zdecydowaniem. W poniedziałek przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Barroso udzielił wywiadu dziennikowi "Jyllands-Posten", podkreślając, że wolność słowa nie podlega negocjacjom. Słowa Barrosy odczytano jako gest solidarności z Duńczykami.

W środę Parlament Europejski też zapewnił o swojej solidarności, a część eurodeputowanych poszła dalej, krytykując świat muzułmański. Najdalej posunął się niezrzeszony eurodeputowany, Belg Frank Vanhecke: - Podstawowe wartości islamu są sprzeczne z wartościami europejskim, takimi jak równość kobiet i mężczyzn - mówił. - Wstyd było patrzeć, jaka była początkowa reakcja europejskich rządów, jak mało zrobiono, żeby powstrzymać islamskich radykałów. Totalitarnego monstrum nie da się ułagodzić - podkreślał Vanhecke.

Przedstawiciele głównych frakcji wypowiadali się w sposób bardziej stonowany, ale także krytyczny. We wszystkich wypowiedziach przewijał się ten sam motyw: owszem, prasa musi zachowywać się odpowiedzialnie, ale UE nie może pozwolić sobie na żadne ograniczanie jej wolności, także za pomocą narzucania jej "kodeksów postępowania". Krajowych i międzynarodowych. - Musimy wyraźnie powiedzieć światu muzułmańskiemu, że nie pozwolimy naruszyć wolności słowa. Zbyt długo pozwalaliśmy radykałom nadawać ton dyskusji - stwierdził Poul Nyrup Rasmussen, jeden z liderów frakcji socjalistycznej.

Od obrazy jest sąd

Reakcja Parlamentu może oznaczać, że Unia jeszcze raz przemyśli dotychczasową strategię gaszenia kryzysu polegającą na apelach o "dialog bez przemocy" i gestach zrozumienia dla gniewu muzułmanów. Teraz Unia może umocnić swoje stanowisko.

Jeszcze we wtorek koordynujący unijną dyplomację Javier Solana sugerował, że byłby gotów zgodzić się, by w jednym z ONZ-owskich dokumentów dotyczących praw człowieka pojawił się zapis sprzeciwiający się wypowiedziom "świętokradczym". Takie rozwiązanie forsuje od niedawna Organizacja Konferencji Islamskiej (Solana spotkał się w poniedziałek z jej szefem Ekmeleddinem Ihsanoglu). Po środowej debacie widać, że Parlament Europejski takiej propozycji nie poprze.

- Muzułmanie mają prawo czuć się urażeni tymi karykaturami, ale ich skargi powinny trafiać do sądów. Próba zakazania karykatury religii uderza w same podstawy zachodniej demokracji. Europa powinna odrzucić żądania przeprosin za publikacje niezależnej prasy - stwierdziła Karin Riis-Jorgnesen, deputowana liberalnej frakcji ALDE.

W podobnym duchu wypowiedział się Hans-Gert Poettering, szef największej chadeckiej frakcji w PE: - To, co się działo na ulicach muzułmańskich miast, to nie była spontaniczna reakcja. To były działania z inspiracji tamtejszych dyktatur - mówi Poettering, wymachując grubym dossier, w którym miał kopie dziesiątek karykatur na temat chrześcijaństwa i judaizmu zamieszczonych w ostatnich miesiącach w prasie muzułmańskiej. Szef Europejskiej Partii Ludowej podnosił też sprawę nierównego traktowania muzułmanów w Europie i chrześcijan w krajach islamu.

Wtórował mu konserwatysta z frakcji UEN Brian Crowley, mówiąc: "Należy okazać szacunek dla różnych religii, ale oczekujemy od nich wykazania się tolerancją dla naszych wartości podstawowych".

W czwartek PE ma przegłosować rezolucję przygotowaną wspólnie przez wszystkie frakcje, Stwierdza ona m.in., że wolność prasy nie może być kwestionowana przez kogokolwiek, nawet jeżeli czuje się on obrażony tym, co zostało powiedziane lub napisane. I że jedyną drogą dochodzenia swoich praw - w tym żądania przeprosin - jest droga sądowa przewidziana w legislacjach narodowych i unijnych.

Europarlament powinien