Oj, długo jeszcze będzie mi się śnił po nocach. To był bardzo ciężki start, długi bieg, cztery strzelania. Słońce cały czas mocno w oczy, utrudniało strzelanie. Wiał zmienny wiatr, cały czas trzeba było obserwować chorągiewki. No i trasa jaka trudna - w drugiej części prawie w całości pod górę, nie było gdzie odpocząć. Cały czas na napiętych nogach. Więc właściwie jeszcze do mnie nie dociera, że przy tym wszystkim poszło mi tak dobrze.
Wszyscy byli w szoku. Nie mogli w to uwierzyć. Nikt z bliskich nie poszedł do pracy, wszyscy oglądali telewizję.
Ja jechałam do Turynu z nadzieją, że powtórzę wynik z ubiegłorocznych mistrzostw świata. Naprawdę cieszyłabym się, gdybym przybiegła 20.
Nic z tych rzeczy. Na trasie wcale nie docierało do mnie, że jest tak dobrze. Już miałam takie biegi, że w czterech strzelaniach nie miałam ani jednego pudła, ale przybiegałam na dalszej pozycji.
Na pewno bieganie, bo z tym mogłoby być dużo lepiej. Mam wiele niedociągnięć i będę musiała dużo popracować nad sobą. A strzelanie to loteria. Raz idzie bardzo dobrze, raz bardzo źle.
To zależy od mojej trenerki i tego, jak wyjdzie mi kolejny występ 16 lutego w sprincie.
U nas w Czerwiennem w Uczniowskim Klubie Sportowym była sekcja. Nikt mnie nie zmuszał, sama się zapisałam, jak byłam w ósmej klasie. Z początku w ogóle nie myślałam, że tak mnie to wciągnie. No ale trenerzy mnie wciągnęli.