- PSL to partia anachroniczna - tłumaczy poseł PiS. A inny dodaje: - Partia klasowa nie ma możliwości realizacji programu. Nie może tego robić ani PSL, ani nawet większa Samoobrona.
Wygląda na to, że to PSL - najmniejsza z sejmowych partii - ma być pierwszą ofiarą pomysłu Jarosława Kaczyńskiego na zbudowanie wielkiej formacji prawicowej. Pomysłów na marginalizację PSL jest kilka.
Po pierwsze, ludowcy - jeszcze miesiąc temu kuszeni wizją koalicji rządowej - zostali wypchnięci z paktu stabilizacyjnego. - Każdy jest zainteresowany cząstką PSL, więc nikomu nie zależało na dopuszczaniu ich do paktu - powiedział "Gazecie" jeden z liderów LPR. Ze strony PiS taka deklaracja nie padła, ale gdyby PiS na PSL zależało, to pakt miałby czterech sygnatariuszy.
Pomysł drugi to rozbijanie PSL. Byłe szefostwo ludowców - eurodeputowani Janusz Wojciechowski, Zdzisław Podkański i Zbigniew Kuźmiuk - zakładają PSL Piast, partyjkę satelicką wobec PiS. Wcześniej cała trójka w Parlamencie Europejskim przyłączyła się frakcji, w której jest PiS. A z szefem PiS spotkał się niedawno Podkański.
- Dostał od Kaczyńskiego zadanie: wyjąć jak najwięcej ludzi z PSL i wstawić ich na listy PiS. A wszystko pod warunkiem że ta nowa partia będzie miała w nazwie "PSL", żeby nam zaszkodzić - opowiada polityk PSL.
- Gratulujemy Kaczyńskiemu, że tak sprytnie rozgrywa - mówi "Gazecie" szef PSL Waldemar Pawlak. "Sprytnie", bo wciąż na wiele frontów: manewr z Podkańskim i PSL Piast był pomyślany pod kątem przyspieszonych wyborów, które po pakcie trochę się oddaliły. Skutek: PSL ma kolejną awanturę i 1 proc. w sondażach, a Podkański ma partię kanapową.
A jeśli przyspieszonych wyborów nie będzie? To PiS postara się wyjąć kilku posłów z klubu PSL. - Nie zdziwiłbym się, gdyby kilku ludowców do nas przeszło - mówi poseł PiS. Władze PSL zaprzeczają i przekonują, że klub jest zwarty jak nigdy; to samo twierdzą szeregowi posłowie. Jednak PiS może ich kusić, np. posadami w agencjach rządowych.
Kolejny pomysł to uderzenie w serce PSL - pozycję Stronnictwa w samorządach. Ludowcy od lat świetnie wypadają w wyborach lokalnych, ich wójtowie i burmistrzowie sprawują funkcję nierzadko już przez kilka kadencji. Ten - z perspektywy PiS - problem załatwi drobna na pozór nowelizacja ordynacji wyborczej, zakazująca kandydowania po raz trzeci na stanowisko wójta czy burmistrza. - To byłby dla nas cios, bo mamy mnóstwo takich osób - przyznają posłowie PSL. Na razie pomysł krąży w kuluarach, ale niewykluczone, że niebawem stanie się ciałem. PiS znajdzie tu na pewno sojusznika w Samoobronie, która samorządowców wielu nie ma i liczy na swoje zyski. A wybory samorządowe już jesienią. Mogą być ostatnimi w historii PSL.
PiS niszczy PSL i wzmacnia frakcję chłopską u siebie. Przed wyborami parlamentarnymi zaproszenie do PiS przyjął były polityk PSL i Samoobrony Wojciech Mojzesowicz, teraz szef sejmowej komisji rolnictwa. W przyszłości mogą do niego dołączyć działacze obecnego PSL - zwłaszcza że PiS brakuje kadr.