Oporniki wydawane są w siedzibie SLD we Wrocławiu. Na pomysł wpadli 34-letni Maciej Grabowski, rzecznik dolnośląskiego SLD, i jego kolega partyjny Radosław Mołoń. Grabowski wie, że akcja może wywołać oburzenie: - To prowokacja. Ale Polska Ludowa to nie była nasza bajka. Ja i mój kolega w 1981 roku kończyliśmy podstawówkę. Nigdy nie byliśmy w PZPR.
Inspiracją było uprzywilejowanie mediów o. Rydzyka podczas podpisania paktu stabilizacyjnego przez liderów PiS, LPR i Samoobrony. "Nie godzisz się na zamordyzm? Przypnij opornik" - napisali młodzi działacze SLD w oświadczeniu.
- Co jest zamordyzmem? - zapytałam. Grabowski: - To, co robi PiS, czyli dryf Polski w stronę państwa totalitarnego.
Oporniki najczęściej biorą młodzi działacze. Akcją zainteresowali się już partyjni koledzy jej autorów z województwa świętokrzyskiego i Częstochowy. - Każdy ma prawo do wyrażania buntu w dowolnej formie - mówi SLD-owiec Marek Dyduch (sam jednak opornika nie przypnie).
Władysław Frasyniuk, opozycjonista z czasów PRL (dziś szef Partii Demokratycznej): - SLD odwołuje się do nie swojej tradycji i tego robić nie powinien, nawet wskazując na zagrożenia demokracji.
Mirosław Spychalski, działacz studenckiej opozycji w latach 80., dziś dziennikarz wrocławskiej telewizji: - Radzę towarzyszom z SLD przypomnieć sobie, co oni 20 lat temu robili z ludźmi, którzy takie oporniki nosili.
Kornel Morawiecki, przywódca Solidarności Walczącej, jest oburzony: - To bezczelne, śmieszne i żałosne. Można mieć pretensje do rządu, ale nie można tego, co robi, porównywać ze stanem wojennym. Za ten symbol kiedyś ludzie trafiali do więzienia. Brakuje tylko, żeby SLD zeszło do podziemia.