OBWE ukończyła wczoraj raport dotyczący białoruskiej misji obserwacyjnej. Wyśle 40 obserwatorów długoterminowych, którzy wyjadą w połowie lutego, 400 pojedzie na same wybory.
- To nie jest mało. To średniej wielkości misja - mówi Urdur Gunnarsdottir, rzeczniczka Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE.
Ilu obserwatorów pojedzie z Polski, będzie wiadomo, kiedy kraje członkowskie OBWE wyślą swoje propozycje. Na pewno nie będzie ich jednak 300, do czego przygotowywał się polski rząd, lecz raczej kilkudziesięciu.
Organizacją naboru już od miesiąca zajmuje się Fundacja im. Stefana Batorego, gdzie wpłynęło już ok. 70 zgłoszeń.
- Fizyczna obecność obserwatorów w jak największej liczbie punktów wyborczych jest ważna dla ludzi, żeby pokazać, że nie są sami - mówi Jakub Boratyński z fundacji.
Liczy na to, że jeśli państwa zgłoszą więcej kandydatów, to OBWE będzie w stanie ich zagospodarować. - Będziemy czynić starania, żeby zwiększyć ten parytet - zapowiada Michał Dworczyk, doradca premiera ds. Polonii i Polaków. - Poza tym są jeszcze inne instytucje i organizacje i być może będziemy się starali wysyłać obserwatorów z ich pomocą.
Chętni na obserwatorów mogą się zgłaszać do 6 lutego do Fundacji im. Stefana Batorego, tel. 0 22 536 02 31, e-mail: obserwatorzy@batory.org.pl, więcej na www.batory.org.pl. Potrzebne są osoby biegle znające rosyjski/białoruski, które rozumieją angielski oraz biegle posługujące się angielskim, które rozumieją rosyjski/białoruski.